1. Koperta



  Biegł ile miał tylko sił. Kochał trenować, chciał być najlepszy. Oddychał miarowo, prawię wcale się nie pocił. Miał 17 lat, blond włosy i umięśnione ciało. Nazywał się Atasuke Doi. Przede wszystkim uwielbiał samotność, ale nie mógł powiedzieć, że był samotny. Miał przyjaciela, znajomych, mamę i siostrę….
  Biegł przez plażę, a chłodne powietrze muskało jego twarz. Właśnie robił dziesiąty kilometr, ale uznał w pewnym momencie, że na dziś powinien już skończyć. Skierował się w stronę domu, nie zamierzał jednak przestać biec. Gdy mijał park miejski, to kontem oka zauważył mały błysk. Zaciekawił się tym, powoli i ostrożnie podszedł do krzaków, z których wydobył się owy błysk i zobaczył kopertę. Koperta miała napisany „X” w miejscu gdzie powinno widnieć imię i nazwisko odbiorcy. Nie przejął się jednak kopertą, miał nadzieję, że będzie w krzakach coś innego, coś bardziej ciekawego. Prawdopodobnie jakieś dzieci bawiły się w podchody i w kopercie było jakieś zadanie. Znów zaczął biec do domu. Po jego głowie chodziły tysiące myśli, przede wszystkim był na siebie zły, że był tak naiwny, że podszedł do jakiegoś krzaka, z nadzieją, że to co błysnęło, to bardzo ciekawa rzecz. Ta dziwna koperta jednak nie dawała mu spokoju, a jeśli tam były pieniądze? A jeśli to był list z szantażem? Albo jakiś zakochany chłopak wyznawał w nim uczucia jakiejś ładnej dziewczynie?
  Gdy dotarł do domu, to jego ciekawość prawię zniknęła. Dzień się już kończył. Chłopak otarł sobie czoło wierzchem dłoni i westchnął, wiedział bowiem, że zaraz będzie miał awanturę, za to, że zbyt długo trenował. Oczywiście tak jak przewidział , po wejściu do domu przywitała go matka, bo ojca nie miał:
- Gdzieś ty był?!
- Biegałem.- poszedł do kuchni i otworzył lodówkę poszukując czegoś do przegryzienia. Mama podążyła za nim.
- Dlaczego ty się tak przemęczasz?! Dziecko, niedługo padniesz z wycieńczenia!
- Nie jestem zmęczony..- odparł spokojnie, wziął z lodówki wodę i napił się kilka łyków.
- Jutro masz się zająć siostrą. Będę dłużej w pracy.
- Nie, ona jest już duża. I nie moja wina, że musisz zostać dłużej w pracy, bo pieprzysz się tam z jakimś gachem.- odłożył wodę na miejsce i zamknął z trzaskiem lodówkę. Czuł, że powiedział za dużo, ale nie miał zamiaru się z tego wycofywać. Po prostu poszedł do pokoju. Usłyszał jeszcze jak matka wydaję dźwięk zdenerwowania i oburzenia. Nie lubił się z nią kłócić, ale czasem nie miał wyboru, ona go nie rozumiała.
  Gdy tylko wszedł do pokoju, to od razu ujrzał swoją siostrę leżącą na jego łóżku.
- Co ty tu robisz?- mruknął i usiadł na krześle.
- Nic… Atasuke, musisz mi pomóc.
- W jakiej rzeczy nie może sobie poradzić moja trzynastoletnia siostra ze średnią 5.0?
Dziewczyna uśmiechnęła się.
- Pewien chłopak mi dokucza i…
Brat przerwał jej:
- Eri spokojnie, zajmę się nim. A teraz proszę cię o wyjście z mojego pokoju.
Dziewczyna podniosła się i cmoknęła brata w policzek, następnie ruszyła do wyjścia. Lecz jeszcze przystanęła w drzwiach:
- Przyszło coś do ciebie, jakaś dziwna koperta jest…
- Gdzie leży?
- Na twoim biurku.- szerzej się uśmiechnęła i wyszła.
Atasuke spojrzał na mebel. Faktycznie, oprócz zeszytów i notatek z lekcji, leżała tam taka sama koperta jaką widział w parku. Powoli ją podniósł i otworzył, kartka która była w środku, była kompletnie pusta, lecz oprócz tajemniczej kartki, w kopercie był też kawałek jakiegoś dziwnego tworzywa. Nie było to drewno, nie plastik i na pewno też nie był to metal. Atasuke przyjrzał się temu dokładnie. Po co ktoś miałby mu dawać kawałek jakiegoś białego śmiecia? Trochę się zdenerwował, bo ktoś zrobił mu idiotyczny żart. Odłożył kopertę i element „czegoś” z powrotem na biurko. Nic mu się już nie chciało. Tak nagle stał się bardzo zmęczony. Ziewnął i położył się na łóżku, które pachniało perfumami jego siostry. Lubił ten zapach, w końcu sam je jej kupił, w sumie to nawet bardziej kochał siostrę niż matkę. Bo Eri go rozumiała i nawzajem sobie pomagali.
  Zapadła grobowa cisza, nie było słychać dosłownie niczego, żadnych szmerów, stukotów, a nawet własnych myśli nie dało się usłyszeć. Atasuke przeszedł zimny dreszcz po plecach. Do jego pokoju wszedł jakiś mężczyzna. Wyglądał na może 50 lat, włosy powoli zaczynały mu siwieć. Ubrany był w jakiś długi biały płaszcz, a do pasa miał przywiązany dość masywny i długi tasak. Przypominający trochę, bardzo szeroki miecz. Mężczyzna wyglądał groźnie, ale nie dało się ukryć, że komizmu też mu nie brakowało. Chłopak chciał się podnieść, coś powiedzieć, krzyknąć, zagrozić czy chociażby zbluźnić. Ale nie mógł! Jakaś dziwna siła trzymała go w łóżku i nie pozwalała wypowiedzieć ani jednego słowa. Zaczął panikować, bał się, że zginie. Jak w ogóle ten facet tu wszedł niezauważony? Istota wzięła z biurka ten kawałek „czegoś” i rzuciła Atasuke na brzuch. Ten drgnął i poczuł, że z tego co leżało teraz na jego brzuchu wypływa jakaś dziwna energia. Była to potężna moc, która przenikała do jego ciała, wręcz go oplatała chcąc jakby nim zawładnąć lub go uwięzić. Mężczyzna uśmiechnął się:
- Dobrze, dobrze… Bardzo dobrze.
  Nieznajomy usiadł na krześle i wpatrywał się w Atasuke który zmagał się z opętaniem przez dziwną siłę. Chłopak definitywnie przegrywał.
- Czego się boisz?- spytał nieznajomy.
- Co to jest! Co ty mi robisz?!- krzyknął nagle, bo odzyskał możliwość mówienia.
- Ja ci nic nie robię, to Waru..
- Co do cholery?! Kim ty jesteś?
- Jestem Hiro i jestem Shinigami, który zasiada w radzie siedmiu.
- Gówno mnie to. Co ja mam z tym wspólnego?!
- Albowiem to, że właśnie Waru cię zaakceptował i zostajesz Senshinoshi.
- Bogiem śmierci?!
- Nie, nie myl z Shinigami. Senshinoshi to wojownicy śmierci.
Atasuke poczuł, że ten Waru nim zawładnął, na jego brzuchu już nie było kawałka „czegoś” tylko cała maska. Była ona biała, miała wyrzeźbiony groźny i niecny uśmiech, a przez oczy przechodziły trzy czerwone kreski, tak jakby jakieś zwierze udrapnęło maskę. Chłopak mógł się już ruszać. Zdjął maskę z brzucha i rzucił na podłogę. Sam usiadł po turecku.
- Zabieraj się stąd.- mruknął.
- Nie ma już odwrotu, zostałeś Sensinoshi, zostałeś częścią Waru, najpotężniejszego boga. Dzięki tej masce zmieniasz się w wojownika śmierci. Możesz z nią mieć problemy, ale się nie przejmuj, po prostu łap kawałki.- wstał- Ja już idę, uważaj na Akushi, masz ich pokonać, wszystkich.
- Pojebało cię?! Nikogo nie będę pokonywał.
Hiro się uśmiechnął i znikł. Atasuke spojrzał na maskę która leżała na podłodze.
- Będę miał kłopoty…

--------
Wiem, że zalatuje to trochę bleach'em, ale mam nadzieję, że się podobało, następne rozdziały już w krótce :)
Komentujcie i oceniajcie :)

1 komentarz:

  1. Powiem, że niezbyt przepadam za tego typu historiami, ale ta przypadła mi do gustu. Masz ciekawy styl pisania, i ani na chwilkę nie przynudzasz, aczkolwiek trochę trudno mi połapać się w tych wszystkich imionach i nazwach.
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń