Około czwartej nad ranem zasnęli znudzeni rozmową, dobrze,
że mama nie wędrowała po domu i nie weszła do pokoju Atasuke, zobaczyłaby
bardzo dziwny widok. Eri spała na bracie, Kaz z resztą też, a Terion spał na
Kazie obśliniając mu koszule, oczywiście, chłopak mruczał coś o tym żeby mu
ktoś podał ręcznik, ale na tym się skończyło.
Spanie zawsze było
dobre i przyjemne, ale gorsze było budzenie, a zwłaszcza budzenie na mokro.
Atasuke poczuł, że coś mokrego i gumiastego dotyka jego policzka. Nawet się nie
zastanawiając otworzył oczy i ujrzał mordę Różowego z wywalonym jęzorem.
- AAAAAA!!!- krzyknął i zaczął wierzgać, budząc przy tym
innych.- O matko boska! Zawału dostanę!- dotknął swojego policzka.- Obśliniłeś
mnie?! Dlaczego ty mnie polizałeś?!
Terion wzruszył ramionami i uśmiechnął się szeroko. Kaz nie
przejął się nimi i przewrócił się na drugi bok, by dalej spać, a Eri sennie
przetarła oczy:
- Jakim ja cudem z wami zasnęłam?
- Pierwsza padłaś, potem zasnął Terion.- mruknął chłopak
wycierając sobie policzek.
Wtedy usłyszeli kroki, Różowemu nawet nie trzeba było mówić
by wlazł do szafy, sam ochoczo zerwał się na równe nogi i zamknął się w niej.
Do pokoju weszła Mari.
- Co się tak drzecie?- kobieta była w pidżamie i cała
rozczochrana.
- Kaz mnie polizał.
- Kaz?- matka się zdziwiła.
- Tak, tak, to wszystko jak zwykle moja wina.- mruknął
sennie i machnął ręką.
- Nawet nie będę pytać o szczegóły, chodźcie na śniadanie.
Zniknęła w drzwiach i z szafy wylazł Akushi.
- Też chcę śniadanie!
- Przyniesiemy ci coś, nie możesz z nami iść bo mama
dostanie szału.- Eri podniosła się i powędrowała do kuchni, nawet nie
zauważyła, że spała w ubraniu.
Dziewczyna miała
świętą rację, gdyby Różowy pokazał się kobiecie, byłoby bardzo źle, bardzo. Kaz
usiadł na tyłku dochodząc do wniosku, że jednak już sobie nie pośpi. Rozejrzał
się dokładnie, i nie wiedział czy się śmiać czy płakać.
- Matko jak my wyglądamy… I śmierdzimy…
Atasuke i jego przyjaciel mieli na sobie wilgotne ciuchy
ubrudzone błotem, krwią i sokiem z arbuza, Terion zaś był zwęglony, śmierdzący
i paradował w zmasakrowanym płaszczu.
- Sam nie wiem dlaczego się nie przebraliśmy…- Atasuke podrapał
się po głowie.- Trzeba się wykąpać i przebrać, a tobie.- wskazał na Teriona.-
Pożyczę jakieś ciuchy.
Różowy uśmiechnął się od ucha do ucha. Wojownik wstał
ociężale i wyjął z szafy jakiś T-shirt i za małe spodnie.
- To powinno być dobre. Ja idę wziąć prysznic.
Bez słowa wyszedł i poczłapał do łazienki. Ten dzień
zapowiadał się cudownie, czuł się wyśmienicie, nic go nie bolało i był czysty, Terion
ożył, nie miał powodów do kłótni z matką i ogólnie było mu jakoś przyjemnie,
zwłaszcza po ciepłym prysznicu. Gdy on i jego przyjaciel się umyli, to zeszli
razem na dół, w tym czasie Różowy miał zażywać kąpieli. Usiedli przy stole i
zabrali się za jedzenie, Eri też była już po porannej toalecie, a matka
siedziała w pidżamie, krótko mówiąc miała w dupie to jak jest ubrana, byle jej
było wygodnie. Kobieta dolewając sobie herbaty z dzbanka przerwała rozmowę
młodzieży o tym co może żyć pod łóżkiem (wyszło na to, że pod łóżkiem Atasuke
grasuje charcząca larwa, bo w nocy dało się słychać jakieś podejrzane dźwięki).
- Mam dla was zadanie, dzieci wy moje kochane.
- Co mamy zrobić?
- Dziś jest targ, wybralibyście się, bo mi jakoś się nie
chce.
- Nigdzie nie będziemy szli.- At zmarszczył czoło.- Po
pierwsze mamy karę, po drugie to mamy lepsze rzeczy do roboty niż chodzenie na
jakiś targ.
- A ja bym się chętnie wybrała.- uśmiechnęła się Eri
próbując złagodzić atmosferę, która zaczynała powoli się psuć przez mordercze
spojrzenie jej brata, zawsze tak się patrzył gdy coś zaczynało mu nie pasować.
- Ja nigdzie nie idę, psujesz mi humor.- warknął.
- Pójdziesz, bo ja tak mówię!- matka zaczęła tracić
cierpliwość.
No i Atasuke zaczął uważać, że ma zepsuty dzień, miał o
wiele lepsze rzeczy do roboty. Chciał popytać o coś Różowego, wyjaśnić parę
spraw i może potrenować, ale przede wszystkim chciał odpocząć od tego całego
zgiełku. Ale widocznie nie miał żadnego wyboru.
- Ja też mam ochotę się tam wybrać, odsapniemy trochę po
wczorajszym.- Kaz uśmiechnął się głupkowato.
- No dobra.- warknął.- Co mamy kupić?
- Jakieś warzywa i owoce, możecie też sobie coś wybrać.
Atasuke westchnął cierpiętniczo, wstał i poszedł do pokoju,
ale jeszcze szybko zawrócił po kanapki dla Teriona i ciepłą herbatę. Zignorował
pytanie matki o to, po co mu jedzenie jeśli się najadł i milcząc poszedł na
górę. Nogą popchnął swoje drzwi i ujrzał Różowego siedzącego przy biurku i
piszącego coś, był umyty i przebrany w ubrania które podarował mu wojownik.
Postawił talerz i herbatę na biurku poczym usiadł na łóżku.
- Zjedz coś.
- Dzięki.- mruknął posępnie piszący chłopak.
- Coś się stało?
- Co się niby miało stać?
- Coś taki inny jesteś… Jeszcze przed chwilą śmiałeś się i
wygłupiałeś…
- Gówno prawda.- wziął jedną kanapkę i wsadził sobie do ust.
Znowu dzieje się coś dziwnego i Atasuke ma przeczucie, że to
psuje mu dzień, nie, to nie przeczucie, to przekonanie. Był pewny tego, że już
do końca będzie się działo coś złego. Obejrzał dokładnie twarz Teriona, nie
miała żadnej skazy oprócz wielkiej blizny będącej po lewej stronie. Jakoś nie
zwrócił uwagi wcześniej na tę bliznę… Ale musiała to być pozostałość po cyfrze
7.
- Co się gapisz jak krowa?
Atasuke zmarszczył czoło, Różowy wcześniej się tak nie
zachowywał, no, chyba, że wtedy gdy walczyli.
- Na pewno dobrze się czujesz?
- Tak do cholery!- chłopak wybuchnął i uderzył nogą o biurko
co spowodowało, że herbata się wywaliła mocząc wszystkie papiery i podłogę.- Ja
pierdole.
Różowy starał uratować kartki przed zamoczeniem, widocznie
musiał na nich napisać coś ważnego… Atasuke przyglądał się temu wszystkiemu ze
skupieniem.
- Ale ty głupi jesteś!- Różowy wysyczał przez zęby.- Pomóż
mi!
Zwykle wojownik wściekał się gdy ktoś go przezywał lub
nachalnie zaczepiał, ale teraz jakoś nie umiał się złościć na Teriona, był zbyt
zszokowany jego zachowaniem, było dziwne i nie takie jak przedtem.
W końcu Różowemu
udało się powstrzymać „potop herbaciany” i teraz spojrzał na milczącego
chłopaka który siedział na łóżku.
- To ja się zrobiłem dziwny?- nagle wyjął z kieszeni nóż
sprężynowy i przyłożył czubek ostrza do czoła chłopaka.- To ty masz
poprzewracane we łbie. Ładny mam nożyk? To moja katana, umiem ją zmieniać w
takie małe chucherko.- uśmiechnął się psychopatycznie.- A gdyby tak to małe
ostrze zasmakowało twojej nędznej krwi?
Atasuke nagle zmarszczył czoło, tego było za wiele.
- Nawet nie próbuj, mamy przecież zgodę.
- Zgodę? Zgodę?! Hahahaha! Ja z tobą?! A może sądzisz, że to
ja powinienem zginąć?- nagle przyłożył nóż do swojego gardła, ostrze
niebezpiecznie błysnęło, a on tylko wywalił język na wierzch.- Dwa razy już
próbowałeś mnie zabić i jakoś ci nie wyszło. Może zrobię to za ciebie?-
zamachnął się by zrobić cięcie.
Atasuke poderwał się z miejsca z próbą powstrzymania tego
szaleńca, złapał go za rękę i ścisnął tak, że chłopak upuścił nóż. Terion
jednak zamiast się wyrywać to zaczął się psychopatycznie śmiać. At stał bez
ruchu zdezorientowany. Co tutaj się w ogóle działo?
- Ty naprawdę sądziłeś, że się zabiję~? Ale ty jesteś
przewidywalny~!
W tym momencie do pokoju wszedł Kaz i gdy ujrzał ten widok,
to jego zdziwienie osiągnęło dotychczasowy rekord, chociaż nie… Bywało gorzej.
Wracając do tematu, Terion siedział na krześle i śmiał się
chóralnie, a Atasuke trzymał jego rękę wysoko w górze.
- Co wy tu robicie?
- Coś dziwnego się z nim dzieje.- chłopak puścił rękę
Różowego.- Najpierw chciał zabić mnie, potem siebie, a teraz śmieje się jak
idiota.
Terion w nowym napływie śmiechu sturlał się na podłogę.
- Z nim chyba naprawdę jest coś nie tak… Może zostawmy go w
domu, na przykład przywiążmy do kaloryfera i zaklebnujmy by nie robił hałasu?
Nagle chłopak przestał się śmiać i spojrzał groźnie na Kaza.
- Nie będziecie mnie wiązać, idę z wami.- zgarnął swój nożyk
i włożył do kieszeni.
Atasuke znów westchnął, jeszcze ten głupi targ… Ale na pewno
nie mogli zostawić tutaj Teriona samego, nawet jeśli byłby związany, to było
zbyt ryzykowne, a jeśli Akushi będzie niebezpieczny dla otoczenia to po prostu
zrobi z nim porządek przy pomocy maski. A właśnie… Maska… Odruchowo włożył ręce
do kieszeni w poszukiwaniu białego kawałka. Ale tam go nie było, no tak…
Przecież zmienił spodnie.
- Wiecie może gdzie jest kawałek maski?- zaczął odczuwać lekki
strach, taki jak wtedy gdy masz wrażenie, że zgubiłeś telefon lub klucze do
domu.
Kaz wzruszył ramionami, a Terion dziwnie się uśmiechnął
wyciągając owy kawałek z kieszeni.
- Nie umiesz pilnować swoich rzeczy.- Terion rozłożył się na
podłodze i zaczął bawić się kawałkiem.- Ale za to ja umiem~. Oddam ci ten
kawałek jak mi się zechce~.
- Oddawaj.
- Nie~! Cieszy mnie twoja złość.- Nagle mina mu zrzedła.- No
dobra, znudziło mi się.- rzucił mu biały kawałek.
Atasuke rozluźnił się i odnowił maskę, policzył w myślach
spokojnie do dziesięciu i podsumował ten dzień mimo, że to był dopiero
początek: męka i okropność. Do pokoju weszła uśmiechnięta Eri:
- Chodźmy na ten targ! Chłopaki, no..! Ruszcie te tyłki!
Wszyscy spojrzeli na nią:
- Już idziemy, Różowy, ty będziesz musiał wyjść przez okno.
Terion się uśmiechnął i zerwał na równe nogi, by zaraz
podejść do okna i zacząć je otwierać. Atasuke, jego siostra i Kaz po ludzku
zeszli po schodach na dół i wyszli kulturalnie drzwiami.
Przed domem, na trawie siedział Terion i grzebał w ziemi
szczerząc się do siebie, czyżby jego zachowanie znów się zmieniło? Co się z nim
dzieje?!
- Terion, idziesz?- Atasuke pospieszył go chcąc już iść, by
jak najszybciej wrócić.
-Tak, tak~! Już idę~!- podniósł się i podbiegł do swoich
nowych przyjaciół, którzy odeszli jakiś kawałek od domu.
Sensinoshi przez całą drogę się zastanawiał, co nie tak jest
z Różowym. Niby wiedział, że jest szalony i ogólnie psychiczny, ale żeby aż
tak?! Przecież przed chwilą chciał mu wbić nóż w czoło a teraz od tak się śmiał
i żartował? Zwolnił kroku ciągnąc lekko swoją siostrę za rękę by dać jej do
zrozumienia, że też ma zwolnić. Gdy znaleźli się jakieś pięć albo sześć metrów
za śmiejącymi się chłopakami, to At zaczął swój wywód:
- Coś się dzieje z Różowym i chce byś mi powiedziała co.
- Skąd mam to wiedzieć? I co się z nim niby dzieje?
- No bo gdy wróciłem do pokoju po śniadaniu, był taki… Inny…
Poważny i trochę nerwowy, potem chciał zabić mnie i siebie. Wiem, że on jest
trochę psychiczny, ale żeby przykładać nóż do głowy przyjaciela? A teraz jest
znów inaczej, śmieje się i w ogóle.
Eri wpatrywała się z zaciekawieniem w Teriona. Chyba
wiedziała co to takiego, jedna dziewczyna z jej klasy tak miała, miała,
ponieważ przeniesiono ją do innej szkoły, bo stwarzała zagrożenie dla
otoczenia.
- To chyba jest rozdwojenie jaźni…- znów się zamyśliła.- Że
wiesz… Raz jest normalny, a drugi raz pojawia się druga strona medalu. Z tego
co mówisz i z tego co widzę teraz, to obie jego osobowości mają nierówno pod kopułą,
tylko, że ta druga.. Jest chyba bardziej niebezpieczna.
To miało sens, chłopak był ciekawy czy Terion cokolwiek pamięta
po tym jak staje się „normalny” i w ogóle która strona medalu jest normalna? Ta
wesoła, czy ta poważna? Nie mógł jeszcze jako tako tego stwierdzić, bo nie
znali się na tyle długo, ale gdyby intensywniej pomyśleć to gdy Atasuke walczył
z Różowym, tamten zachowywał się jak ta „druga strona medalu”. Ciekawe czy te jego
zmiany były częste, bo jeśli tak, to trzeba mieć się na baczności, albo jakoś
oswoić tą drugą osobowość.
- Terion?- At odezwał się w końcu.
- Tak~?- Akushi odwrócił się, na jego twarzy widniał wielki
uśmiech.
- Zapytam prosto z mostu. Masz drugą osobowość?
Chłopak zdziwił się mocno.
- Mówisz o złym Terionku? Bo jeśli tak, to mam, chociaż wiem
to stąd, że mi to powiedziano. Nie jest niebezpieczny jeśli kogoś toleruje.
- Toleruje? Co chcesz przez to powiedzieć? Bo dzisiaj
proponował mi wbicie noża w głowę.
- A wbił?
- Nie.
- To nie masz co się głowić.- znów uśmiechnął się szeroko.- Skoro
ja was lubię, to on też. Chyba… Powiedziano mi, że mój przypadek jest bardzo
łagodny i jego osobowość nie różni się dużo od mojej.
Odwrócił się i wrócił do rozmowy z Kazem. Atasuke westchnął
ciężko, dlaczego akurat ON musiał mieć takie zasrane życie?
***
Targ odbywał się co
tydzień w niedzielę i trwał zazwyczaj do czternastej, ludzie którzy chcieli coś
sprzedać (to nie były tylko owoce i warzywa, ale też jakieś rupiecie, czy inne
bibeloty) zbierali się na obrzeżach miasta, na takiej wielkiej polanie,
rozkładali swoje stragany i zachęcali innych ludzi do zakupu akurat ich towaru.
Nie szli tam długo,
może jakieś dwadzieścia minut, była dziewiąta rano i pełno ludzi, Atasuke już
się nie podobało, nie lubił tłoków, miał ochotę stamtąd uciekać. Jednak reszta
jego towarzystwa była wręcz choro podniecona tym całym zgiełkiem. Eri
pociągnęła brata za rękę i jak najszybciej pobiegła z nim do klatek ze
zwierzaczkami, które chyba najbardziej ją interesowały.
- At! Spójrz! Mama powiedziała, że możemy sobie coś wybrać,
weźmy kotka!
- O nie.- chłopak zaczął machać rękoma.- Nie ma mowy, potem
ten sierściuch będzie spał mi na głowie, tak jak ten u babci.- zrobił nadąsaną
minę.
Wtedy usłyszeli pewnego rodzaju pisk, czyżby to był pisk
szczęścia? Wojownik czym prędzej odwrócił się w stronę owego dźwięku i kogo
ujrzał? Różowego, stojącego nad klatkami i zachwycającego się szczeniaczkami.
- OOOO~! Pieski~! Kotki~! Króliczki~! O matko~! Kura~! Ja chcę
kurę~!
- Chyba żartujesz! Przyszliśmy tu po co innego, a nie po zwierzaki!
- Ale Atasuuuukeeeee, ja chcę kurę!!!!
- To znieś jajko, wtedy pomyślimy.
- Dobra~!
Chłopak podskoczył z radości i pobiegł do następnych straganów,
Eri zaśmiała się i podążyła za nim. A Kaz… On się już dawno gdzieś zgubił… Widać było, że żadne z nich, prócz Sensinoshi
nie będzie się przejmowało zakupami o które prosiła matka, więc on je szybko
zrobi i przycupnie pod jakimś drzewkiem, by sobie odpocząć i poczekać aż tamci
przestaną się ekscytować. Zwinnie podążał między straganami i kupował tylko
niezbędne rzeczy bez większych poszukiwań czegoś innego. Taka szybka „akcja”
zajęła mu może piętnaście minut, bo mama chciała bardzo specjalne pomidory i
ogórki które sprzedaje tylko jeden pan. W pewnym momencie, podczas
przemieszczania się w stronę najbliższego drzewa ktoś przeszedł na wprost niego
wpatrując się hipnotyzującym wzrokiem, jego oczy były takie przenikliwe i gdyby
mogły zawładnąć czyimś umysłem, to Atasuke już dawno lizałby buty temu gościowi.
Chłopak którego już minął miał może siedemnaście lub osiemnaście lat i dosyć
jasne włosy, które jeszcze bardziej wyróżniały niebieskie oczy.
At nie mógł się
jakoś wziąć w garść, po zobaczeniu tych gał kompletnie zapomniał co miał
zrobić, stanął jak jakiś przymuł na środku drogi i patrzył się przed siebie, w
głowie miał pustkę, nie potrafił myśleć o niczym.
- At, pan mi zrobił loda~!- usłyszał wesoły głos Teriona i
chichot Eri.
To zdanie było jak zimny kubeł wody. Co mu zrobił?! Nie żeby
go to interesowało, Różowy może robić sobie co chce i z kim chce, ale żeby jego
siostra tego nie widziała!
- Co ci zrobił?!
- No loda…- pokazał rożek na którym były dwie gałki
czekoladowych lodów.
Atasuke odetchnął z ulgą, to o takiego loda chodziło…
- A dla mnie nie macie loda?- uśmiechnął się.
- Trzeba było iść z nami.- Eri uśmiechnęła się chytrze
przerywając lizanie truskawkowych lodów.
- Ooo Shinigami.- Terion wskazał palcem chłopaka.
To był TEN chłopak który przed chwilą minął Atasuke! Ale
dlaczego on się tu jeszcze kręcił? Jeśli był bogiem śmierci to czy wie, że on
jest Sensinoshi?
- Skąd wiesz że on jest Shinigami?- At próbował zachować
spokój.
Terion wzruszył ramionami.
- Po prostu to widzę, wszyscy Akushi i Shinigami widzą tak
zwaną aurę, od ciebie bije taka, że ho, ho i jeszcze dalej. Jesteś jak taki fajerwerk
gdy wybucha.
- To o czymś świadczy?
- O sile duchowej, ten gościu też ma niezły płomyczek,
chociaż mniejszy od ciebie.
Wojownik ścisnął dłonie w pięści, musi się rozmówić z tym szczylkiem.
Położył zakupy na ziemi i ruszyła za chłopakiem, ten jednak zaczął uciekać, na
początku szybko szedł, ale potem ten chód zmienił się w bieg. Atasuke gonił go
coraz szybciej i dosyć często przeskakiwał przez jakieś stragany, by było mu
szybciej. Dlaczego w ogóle ten chłopak ucieka?!
W końcu udało mu się go dogonić na obrzeżach targu, wręcz
się na niego rzucił, by Shinigami mu nie uciekł.
- Kim jesteś?- warknął mu prosto w twarz, leżąc na nim i trzymając
jego białą koszulę.
- A jak myślisz?- chłopak uśmiechnął się wrednie.
- Shinigami.
- Zgadłeś, jesteś bardzo nieuważny.- dopiero wtedy Atasuke
poczuł, że coś zimnego dotyka jego szyi, bardzo szybko domyślił się, że to jest
ostrze noża.
- Ale żeby Shinigami walczył takim scyzorykiem?
- Może teraz tak wygląda, to wersja przenośna, po zmianie,
jest o wiele większy.- uśmiechnął się pocieszająco.- Złaź ze mnie Sensinoshi,
twoja rasa ma się słuchać bogów śmierci, a nie ich atakować.
- Jeszcze czego.- syknął, ale posłusznie się podniósł, czuł,
że jeśli coś teraz odwali to nie będzie miło.- Możesz mi wyjaśnić parę rzeczy?
- Niby jakich?- chłopak zaczął się otrzepywać i schował nóż
do kieszeni.
Atasuke miał dziwne wrażenie, że skądś zna tego chłopaka,
tylko skąd?!
- Co tu robisz i dlaczego ja mam maskę?
- Przyszedłem zobaczyć czy prawdą jest, że oswoiłeś
Akushi-ego, widać że to prawda, chociaż szkoda, że wybrałeś tego idiotę. A co
do maski to nie mam pojęcia, jestem tylko
dowódcą drugiego oddziału.
Czyli, że szczylek był dowódcą, to by wyjaśniało tą jego
dużą energię.
- Nie musisz się chwalić.- Atasuke zmarszczył czoło.
- Ja się nie chwalę, to tylko formalność, będę spadać,
zobaczyłem to co chciałem.- chłopak odwrócił się i zaczął powoli oddalać jak
gdyby nigdy nic. To było w pewnym sensie frustrujące.
- Jak masz na imię?!
- Jestem Sumio. Na pewno się jeszcze spotkamy.- rzucił zza
pleców i zniknął, od tak po prostu już go nie było.
Atasuke westchnął ciężko i powolnym krokiem wrócił do
miejsca gdzie zostawił Teriona i Eri z zakupami. Miał rację, ten dzień to męka
i okropność.
--------------------------------
Rozdział jakiś taki długi wyszedł O_o Ale to dobrze :3
Parę ogłoszeń parafialnych:
1. Rozdziały będą dodawane co tydzień, w sobotę lub niedzielę.
2. Planuje zrobić zakładkę z krótkimi opowiadankami, które nie będą nawiązywały w żaden sposób do fabuły. Powiedzcie mi co na ten temat sądzicie.
3. Taki znaczek "~" oznacza, że ktoś mówi to zdanie z entuzjazmem, wielkim entuzjazmem.
4. Niedługo powstaną rysunki bohaterów i może będzie manga. Rysunki narysuje moja kochana przyjaciółka, za co ją wielbię ^^
To do następnego weekendu!!
Sumio :3 Chętnie go zobaczę w stylu manga. ;)
OdpowiedzUsuń