17. Biwak



Od pierwszego treningu minęły jakieś dwa tygodnie, w tym czasie wiele też się działo. Atasuke nauczył się sporo nowych rzeczy i trochę przypakował, Eri opanowała kilka zaklęć, Kaz nauczył się używać swojej mocy. Wydawało się, że wszystko idzie dobrym torem, blondyn potrafił odnawiać swoją broń, znikać nagle i równie szybko się pojawiać, wymyślił też sporo nowych ruchów.
Lecz Akushi też działali pełną parą, nie zostawali w tyle nawet o krok, doskonaląc się. A Pierwszy planował, planował i zmieniał posunięcia w tej wielkiej bitwie, a nawet wojnie.
Yakei okazała się bardzo skutecznym trenerem i upewniła się co do mocy i umiejętności blondyna. Teraz próbowała sprawić by jego maska zaczęła się rozrastać, zakrywając coraz więcej części ciała. Jednak po pierwszym treningu nie udało się mu to ani razu.
Zajrzyjmy jeszcze do Kaza, chłopak musi cały czas chodzić w rękawiczkach i nauczenie się jedzenia i pisania zajęło mu trzy dni, bo w końcu z dziurawymi łapami jest trudniej, prawda? Na całe szczęście nikt się nie dowiedział kto rozwalił elektrownię miejską, która swoją drogą była naprawiana przez tydzień, więc przez tydzień miasteczko było wręcz odcięte od świata. Więc co dzieciom pozostało? Książki, odrabianie lekcji, nauka i zwykłe, tradycyjne wypady na dwór.
Lub jak w przypadku naszych bohaterów: treningi.

Spokojnie, spacerkiem wszyscy wracali ze szkoły, rozmawiali żywo i śmiali się co chwila z jakiejś głupoty którą wypalił albo Kaz, albo Różowy.
Ten dzień zapowiadał się na spokojny i miły, tak jak poprzednie, jednak było coś czuć w powietrzu, pachniało to jak zło i niegodziwość w jednym, a to źle… Bardzo źle.
- Mogę wam dać wolne w ten weekend, sama też potrzebuję trochę odpoczynku.- mruknęła Yakei i przeciągnęła się tak jakby dopiero wstała z łóżka.
- To fajnie! Chłopakom przyda się przerwa.- zaśmiała się Eri.
- Jeszcze pytanie co możemy porobić, nie można zmarnować takich wakacji na bezczynne leżenie.- Kaz się zamyślił.- Może wybierzemy się na biwak?
- Biwak? Może to nie jest taki głupi pomysł? Możemy się wybrać…
- Taaaaak~! Ja chce na biwak~!- Różowy podskoczył z radości.
- Czuję, że to będzie istny cyrk.- mruknął Sumio.

Parę minut później po powrocie, rozłączeniu się i powrocie do domów wszyscy zaczęli się pakować. Eri obgadała sprawę z mamą i tak ją zbajerowała, że kobieta się zgodziła, w końcu kto odważy się napaść na Sensinoshi, Kanshu, Shinigami, Akushiego i Kaza z mocami?
Atasuke nie mógł uwierzyć, że szczylek Sumio idzie z nimi, ale wszyscy nalegali to nie miał innego wyjścia niż się zgodzić. Oni to chyba zrobili specjalnie by tylko było zabawnie.
Spakowani spotkali się w ogródku Atasuke.
- Macie na siebie uważać, jasne?- Mari żegnała się z nimi.- Bo jeśli któremuś się coś stanie, to zabiję!
- Dobrze mamo, nie dramatyzuj.
Blondyn włożył na twarz maskę i przemienił się, Akushi też z wielkim uśmiechem to zrobił, znów miał na sobie swój szary płaszcz z futerkiem.
Terion złapał Kaza za ramiona i uniósł się do góry, brunet ściskał torby i patrzył z przerażeniem na dół, gdy leciał z At’em to tak się nie bał, Różowy był przecież nieprzewidywalny!
Eri wskoczył bratu na plecy i też polecieli zostawiając mamę samą na cały weekend, kobieta pewnie będzie sobie robić domowe spa.
Nie lecieli długo, może jakieś piętnaście minut, może trochę mniej. Wylądowali w lesie na jakiejś polance, czekali tam już na nich Sumio i Yakei.
- Ja po prostu nie wieże że dałam się na to namówić.- dziewczyna warknęła i kopnęła jakąś torbę.
- Będzie fajnie~!- zachichotał Różowy i rzucił Kaza na trawę.

Taaa… Będzie…

Mieli trzy namioty i okazało się, że rozkładanie tego badziewia nie jest takie proste, oszaleć można, gdy wkładasz jakiś patyk to co innego ci wylatuje, Kaz nawet dostał w mordę bo za bardzo zgiął ten pręt i strzelił mu w pysk. W końcu jednak się udało, namioty jakoś stały i nie rozlatywały się, no może gdy wiatr mocniej zawiał to odrywała się jakaś linka, ale dało się przeżyć.
Podjęli decyzję, że Yakei śpi z Eri, Kaz z Różowym, a Sumio z Atasuke, to mogło oznaczać tylko jedno: bitwa.
Rozpalili ognisko i zjedli pieczone kiełbaski, atmosfera była miła, ciepła i bardzo przyjemna, nie zanosiło się na burze, a iskry z ogniska skakały wesoło.
Eri, Terion i Kaz zaczęli śpiewać, a Sumio i Atasuke w końcu wylądowali na ziemi okładając się pięściami, wiecie o co poszło? O to czyja parówka jest większa. (Bez skojarzeń -,- dop. Samui)
Około północy poszli spać.

- Odsuń się ode mnie bo pchły na mnie przeskoczą.- prychnął Sumio.
- Żeby ci zaraz szczęka nie przeskoczyła mendo.
- Ryj ci zaraz zdeformuje!
- A ja ci nogi połamie krasnalu jeden!- krzyczał blondyn.
Sumio wysunął się ze śpiwora i znów zaczęli się okładać, tylko, że tym razem w namiocie. Nagle suwak od wejścia się rozsunął, oboje spojrzeli w tamtą stronę i ujrzeli wściekłą Yakei.
- SPOKÓJ KURWA! W LESIE TRZEBA BYĆ CICHO!!!!
- To nie krzycz!- powiedzieli równocześnie.
- Zamknąć mordy! My tu chcemy spać, a wy sobie romansujecie! Zwiąże was i na tym się skończy!
Niebieskooki puścił blondyna, wsunął w swój śpiwór i odwrócił się do niego plecami. Atasuke zrobił podobnie, a Yakei zasunęła wejście i poszła do Eri.
W namiocie było ciepło i dało się słychać różne odgłosy przyrody, na przykład takie kumkanie żab, bzyczenie komarów, ryki jelenia… Atasuke miał bardzo lekki sen, jak usłyszał jakiś głośniejszy dźwięk to od razu się budził, oglądał wszystkie ścianki namiotu, spoglądał na Sumio i znów zamykał oczy by zasnąć, w pewnym momencie jednak usłyszał kroki, ten ktoś był koło namiotu Kaza i Różowego…. Może to był któryś z chłopaków? Poszli się napić albo odlać… Nie mógł jednak trwać w niewiedzy, delikatnie, by nie narobić hałasu się podniósł i rozpiął wejście do namiotu. Wyjrzał i zobaczył sylwetkę jakiegoś gościa, był dosyć wysoki i miał białe włosy, to na pewno był ktoś obcy. Cofnął się znów do namiotu i zaczął szarpać Sumio.
- Czego chcesz?- warknął otwierając powoli oczy.
- Ktoś tu jest i mam złe przeczucia.
Shinigami natychmiast się zerwał i wyjrzał z namiotu.
- To Piąty…- szepnął, przemienił się i wyleciał z namiotu.
- Jak to Piąty kurwa..?- At sięgnął po maskę, przemienił się i też wyszedł.
Białowłosy uśmiechnął się na ich widok.
- Witam. Może się pobawimy?
Wtedy ze swoich namiotów wyszli inni, zaspani bo zaspani, ale byli pełni gotowości, no oprócz Eri, Yakei wepchnęła ją w krzaki i kazała działać z oddali.
- Nie masz z nami szans! Jesteś tylko jeden.- Atasuke pogroził mu mieczem. 

-----------------------
Nie podoba mi się! Mogłam napisać to lepiej, no ale już... Cierpcie XD 

3 komentarze:

  1. Ja uważam, że jest całkiem całkiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zostałaś nominowana do Liebster Award

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jest źle.
    Ale znowu chcesz wykończyć jakiegoś fajnego, białowłosego Akushi! ._.

    OdpowiedzUsuń