Od pierwszego treningu minęły jakieś dwa tygodnie, w tym
czasie wiele też się działo. Atasuke nauczył się sporo nowych rzeczy i trochę
przypakował, Eri opanowała kilka zaklęć, Kaz nauczył się używać swojej mocy.
Wydawało się, że wszystko idzie dobrym torem, blondyn potrafił odnawiać swoją broń,
znikać nagle i równie szybko się pojawiać, wymyślił też sporo nowych ruchów.
Lecz Akushi też działali pełną parą, nie zostawali w tyle
nawet o krok, doskonaląc się. A Pierwszy planował, planował i zmieniał
posunięcia w tej wielkiej bitwie, a nawet wojnie.
Yakei okazała się bardzo skutecznym trenerem i upewniła się
co do mocy i umiejętności blondyna. Teraz próbowała sprawić by jego maska
zaczęła się rozrastać, zakrywając coraz więcej części ciała. Jednak po
pierwszym treningu nie udało się mu to ani razu.
Zajrzyjmy jeszcze do Kaza, chłopak musi cały czas chodzić w
rękawiczkach i nauczenie się jedzenia i pisania zajęło mu trzy dni, bo w końcu
z dziurawymi łapami jest trudniej, prawda? Na całe szczęście nikt się nie
dowiedział kto rozwalił elektrownię miejską, która swoją drogą była naprawiana
przez tydzień, więc przez tydzień miasteczko było wręcz odcięte od świata. Więc
co dzieciom pozostało? Książki, odrabianie lekcji, nauka i zwykłe, tradycyjne
wypady na dwór.
Lub jak w przypadku naszych bohaterów: treningi.
Spokojnie, spacerkiem wszyscy wracali ze szkoły, rozmawiali
żywo i śmiali się co chwila z jakiejś głupoty którą wypalił albo Kaz, albo
Różowy.
Ten dzień zapowiadał się na spokojny i miły, tak jak
poprzednie, jednak było coś czuć w powietrzu, pachniało to jak zło i
niegodziwość w jednym, a to źle… Bardzo źle.
- Mogę wam dać wolne w ten weekend, sama też potrzebuję trochę
odpoczynku.- mruknęła Yakei i przeciągnęła się tak jakby dopiero wstała z
łóżka.
- To fajnie! Chłopakom przyda się przerwa.- zaśmiała się
Eri.
- Jeszcze pytanie co możemy porobić, nie można zmarnować
takich wakacji na bezczynne leżenie.- Kaz się zamyślił.- Może wybierzemy się na
biwak?
- Biwak? Może to nie jest taki głupi pomysł? Możemy się
wybrać…
- Taaaaak~! Ja chce na biwak~!- Różowy podskoczył z radości.
- Czuję, że to będzie istny cyrk.- mruknął Sumio.
Parę minut później po powrocie, rozłączeniu się i powrocie do
domów wszyscy zaczęli się pakować. Eri obgadała sprawę z mamą i tak ją
zbajerowała, że kobieta się zgodziła, w końcu kto odważy się napaść na
Sensinoshi, Kanshu, Shinigami, Akushiego i Kaza z mocami?
Atasuke nie mógł uwierzyć, że szczylek Sumio idzie z nimi,
ale wszyscy nalegali to nie miał innego wyjścia niż się zgodzić. Oni to chyba
zrobili specjalnie by tylko było zabawnie.
Spakowani spotkali się w ogródku Atasuke.
- Macie na siebie uważać, jasne?- Mari żegnała się z nimi.-
Bo jeśli któremuś się coś stanie, to zabiję!
- Dobrze mamo, nie dramatyzuj.
Blondyn włożył na twarz maskę i przemienił się, Akushi też z
wielkim uśmiechem to zrobił, znów miał na sobie swój szary płaszcz z futerkiem.
Terion złapał Kaza za ramiona i uniósł się do góry, brunet
ściskał torby i patrzył z przerażeniem na dół, gdy leciał z At’em to tak się
nie bał, Różowy był przecież nieprzewidywalny!
Eri wskoczył bratu na plecy i też polecieli zostawiając mamę
samą na cały weekend, kobieta pewnie będzie sobie robić domowe spa.
Nie lecieli długo, może jakieś piętnaście minut, może trochę
mniej. Wylądowali w lesie na jakiejś polance, czekali tam już na nich Sumio i
Yakei.
- Ja po prostu nie wieże że dałam się na to namówić.- dziewczyna
warknęła i kopnęła jakąś torbę.
- Będzie fajnie~!- zachichotał Różowy i rzucił Kaza na
trawę.
Taaa… Będzie…
Mieli trzy namioty i okazało się, że rozkładanie tego
badziewia nie jest takie proste, oszaleć można, gdy wkładasz jakiś patyk to co
innego ci wylatuje, Kaz nawet dostał w mordę bo za bardzo zgiął ten pręt i
strzelił mu w pysk. W końcu jednak się udało, namioty jakoś stały i nie
rozlatywały się, no może gdy wiatr mocniej zawiał to odrywała się jakaś linka,
ale dało się przeżyć.
Podjęli decyzję, że Yakei śpi z Eri, Kaz z Różowym, a Sumio
z Atasuke, to mogło oznaczać tylko jedno: bitwa.
Rozpalili ognisko i zjedli pieczone kiełbaski, atmosfera
była miła, ciepła i bardzo przyjemna, nie zanosiło się na burze, a iskry z
ogniska skakały wesoło.
Eri, Terion i Kaz zaczęli śpiewać, a Sumio i Atasuke w końcu
wylądowali na ziemi okładając się pięściami, wiecie o co poszło? O to czyja
parówka jest większa. (Bez skojarzeń -,- dop. Samui)
Około północy poszli spać.
- Odsuń się ode mnie bo pchły na mnie przeskoczą.- prychnął
Sumio.
- Żeby ci zaraz szczęka nie przeskoczyła mendo.
- Ryj ci zaraz zdeformuje!
- A ja ci nogi połamie krasnalu jeden!- krzyczał blondyn.
Sumio wysunął się ze śpiwora i znów zaczęli się okładać,
tylko, że tym razem w namiocie. Nagle suwak od wejścia się rozsunął, oboje
spojrzeli w tamtą stronę i ujrzeli wściekłą Yakei.
- SPOKÓJ KURWA! W LESIE TRZEBA BYĆ CICHO!!!!
- To nie krzycz!- powiedzieli równocześnie.
- Zamknąć mordy! My tu chcemy spać, a wy sobie romansujecie!
Zwiąże was i na tym się skończy!
Niebieskooki puścił blondyna, wsunął w swój śpiwór i
odwrócił się do niego plecami. Atasuke zrobił podobnie, a Yakei zasunęła
wejście i poszła do Eri.
W namiocie było ciepło i dało się słychać różne odgłosy
przyrody, na przykład takie kumkanie żab, bzyczenie komarów, ryki jelenia… Atasuke
miał bardzo lekki sen, jak usłyszał jakiś głośniejszy dźwięk to od razu się
budził, oglądał wszystkie ścianki namiotu, spoglądał na Sumio i znów zamykał
oczy by zasnąć, w pewnym momencie jednak usłyszał kroki, ten ktoś był koło
namiotu Kaza i Różowego…. Może to był któryś z chłopaków? Poszli się napić albo
odlać… Nie mógł jednak trwać w niewiedzy, delikatnie, by nie narobić hałasu się
podniósł i rozpiął wejście do namiotu. Wyjrzał i zobaczył sylwetkę jakiegoś
gościa, był dosyć wysoki i miał białe włosy, to na pewno był ktoś obcy. Cofnął
się znów do namiotu i zaczął szarpać Sumio.
- Czego chcesz?- warknął otwierając powoli oczy.
- Ktoś tu jest i mam złe przeczucia.
Shinigami natychmiast się zerwał i wyjrzał z namiotu.
- To Piąty…- szepnął, przemienił się i wyleciał z namiotu.
- Jak to Piąty kurwa..?- At sięgnął po maskę, przemienił się
i też wyszedł.
Białowłosy uśmiechnął się na ich widok.
- Witam. Może się pobawimy?
Wtedy ze swoich namiotów wyszli inni, zaspani bo zaspani,
ale byli pełni gotowości, no oprócz Eri, Yakei wepchnęła ją w krzaki i kazała
działać z oddali.
- Nie masz z nami szans! Jesteś tylko jeden.- Atasuke
pogroził mu mieczem.
-----------------------
Nie podoba mi się! Mogłam napisać to lepiej, no ale już... Cierpcie XD
Ja uważam, że jest całkiem całkiem.
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award
OdpowiedzUsuńNie jest źle.
OdpowiedzUsuńAle znowu chcesz wykończyć jakiegoś fajnego, białowłosego Akushi! ._.