Atasuke strasznie
kręcił się tej nocy i czasami coś pokrzykiwał przez sen. Sam nie mógł rozgryźć
co mu się śniło. Rano przyszła do niego siostra z uśmiechem na twarzy. Jej brat
spał niespokojnie, ale spał. Eri zauważyła maskę leżącą na biurku. Podeszła do
niej i wzięła ją w ręce:
- Skąd on ma taką maskę?- szepnęła.
Potem usiadła na łóżku, obok brata. Chciała mu zrobić żart,
przycisnęła maskę do twarzy i pochyliła się nad chłopakiem.
Atasuke nagle poczuł
czyjąś obecność nad sobą. Otworzył oczy i ujrzał twarz Waru. Zaczął krzyczeć i
się miotać. Eri wybuchła śmiechem i zdjęła maskę z twarzy. Chłopak był
zszokowany:
- Nie zmieniłaś się?!
- Co?- dziewczyna wydukała przez śmiech.
Chłopak zabrał jej maskę. Nie wiedział, czy może powiedzieć
o tym swojej siostrze. Kochał ją bardzo, ale przez to mógł ją na coś narazić.
- Nie ważne.- rzucił maską.
- Dlaczego nią rzucasz? Jest bardzo fajna.
- Nie jest taka fajna na jaką wygląda.
- To co z nią jest?- Eri chciała poznać tajemnicę.
Atasuke wiedział, że właśnie wkopał się w niezłe gówno,
chciał powiedzieć siostrze kim się stał, ale w głowie kłębiło mu się tyle
przerażających wizji, że sam nie wiedział jak je wymyślił.
- Nie mogę ci powiedzieć.- poczuł, że źle to rozegrał. Teraz
siostra nie da mu spokoju.
Eri wręcz podskoczyła i zgarnęła maskę:
- Gadaj.
- Eri uspokój się.- wstał i odebrał maskę dziewczynie.
Włożył ją do szkolnego plecaka.- Może ci kiedyś powiem, muszę to przemyśleć. A
teraz wyjdź z mojego pokoju bo chcę się przebrać.
- Nigdzie nie wyjdę dopóki nie powiesz mi co z tą maską.
- No dobra, rób co chcesz, ja się przebieram.
Atasuke zaczął zdejmować spodnie. Eri zakryła oczy i w
pośpiechu wybiegła z pokoju. Chłopak roześmiał się:
- Zawsze działa.
Sensinoshi w
pośpiechu zjadał śniadanie, był już spóźniony do szkoły, z resztą jego siostra
również. Obje jedli kanapki, co chwila śmiejąc się do siebie. Matka krzątała
się po kuchni nie patrząc na swojego syna. Wstydziła się, czuła się poniżona i
była na niego wściekła. Chłopak jednak tym się nie przejmował. Rodzeństwo
skończyło jeść i wybiegli z domu. Jak zwykle Atasuke biegł przodem bo był o
wiele od niej szybszy.
- Atasuke! Zaczekaj na mnie!- krzyczała Eri.
Brat przystanął, a dziewczyna podbiegła do niego zdyszana.
- Nienawidzę cię… Jesteś za szybki.
- Chodź na barana.
- Nie rób sobie żartów…
- Nie robię. To będzie dobry trening.- zdjął plecak i
nastawił się by dziewczyna na niego skoczyła.
Siostra nawet przez chwilę się nie wahała. Wskoczyła bratu
na plecy, a ten zaczął biec, swój plecak trzymał w ręku. Eri mocno objęła
chłopaka nogami, a ręce zakleszczyła na jego szyi. Wyglądali śmiesznie i tak
też się czuli. Kto widział żeby rodzeństwo tak się dogadywało? Chyba tylko na
filmach występują takie przypadki. Atasuke czuł się o wiele silniejszy i
wytrzymalszy, zwykły człowiek miałby już zadyszkę i czułby pewien ciężar. Ale
nie on, po prostu biegł. Postanowił, że powie siostrze o Sensinoshi, że gdy
włoży maskę to zabierze ją by się z nim przeleciała. Żeby zobaczyła jaką ma
moc, jak wygląda. Dobiegł do szkoły. W tym momencie zabrzmiał dzwonek na
lekcje. Eri zeszła z brata i cmoknęła go w policzek.
- Dzięki braciszku, lecę na lekcję.
- Leć, leć.
Chłopak patrzył jeszcze na swoją siostrę jak biegnie do
budynku. On bowiem czekał na swojego przyjaciela. Usiadł na pobliskim murku.
Często zrywał się z lekcji, ale to nie znaczyło, że się źle uczył. Był dobrym
uczniem. W końcu zobaczył swojego przyjaciela, jak zwykle, jego brązowe włosy
były roztrzepane, a jego mundurek był wygnieciony. Chłopak usiadł obok niego na
murku.
- Siema stary.
- Cześć.- mruknął Snsinoshi.
- Coś taki ponury? Słuchaj, jaką ja dzisiaj laskę widziałem!
Miała taaaakie balony!- oczywiście pokazał wielkość tych piersi.
- Miałem złą noc.
- Ja za to spałem jak suseł, a dlaczego nie mogłeś spać?
- Nie wiem, czy ci mogę powiedzieć…
- Mnie możesz wszystko.
Atasuke spojrzał się na niego dziwnie i roześmiał się. W
tamtym momencie miał skojarzenie. Wyjął z plecaka maskę i pokazał ją
przyjacielowi.
- Skąd masz takie cudeńko? Na cosplay idziesz?
- Nie, nie śmiej się, ale przyszedł do mnie Shinigami i mi
ją dał.
Kaz nie mógł wytrzymać i wybuchł śmiechem.
- Mówiłem żebyś się nie śmiał idioto…
- Sory, ale pleciesz bzdury.
- Tylko, że to prawda…- mruknął.
Kaz przestał się śmiać, ale nie zamierzał stać się poważnym.
- I co? Dzięki tej masce zmieniasz się w Shinigami? Albo
jakąś wróżkę?
- W Sensinoshi.
- Ty naprawdę masz gówno we łbie. Uwierzyłeś w to?
- Nie wierzyłem póki, jej nie założyłem.
Atasuke położył się na murze i z poważną miną spoglądał w
niebo. Kaz teatralnie trzymał maskę przy twarzy.
- Jestem wieeeeelkim Atasuke! Jestem Sensinoshi!- wydarł
się.
Nagle zerwał się silny wiatr, Atasuke jednak nie przejął się
tym, zaczęło go jednak kłuć serce, tak jakby się ktoś o niego upominał. Kaz
nadal się wygłupiał i naprawdę dobrze się przy tym bawił. Wiatr przybrał na
sile.
Nagle przed
chłopakami pojawił się facet z różowymi włosami, wyglądał na wymoczka, ale przy
pasie miał katanę i lewitował. Ubrany był w szary płaszcz a na policzku miał
wytatuowaną, ozdobną cyfrę 7. Postać szeroko się uśmiechnęła i wywaliła język
na wierzch:
- Gdzie jest Sensinoshi?
Kaz był wręcz przerażony, a Atasuke był raczej skołowany,
myślał że pierwszego wroga pokona trochę później. Był bardzo pewny siebie,
uśmiechnął się do istoty:
- Poczekaj chwilę, ubiorę się.- spojrzał na przyjaciela.-
Kaz daj maskę.- lecz on nawet nie drgnął.- Kaz! Maska!
Niestety jednemu z
Akushi nie chciało się czekać. Z impetem kopnął Atasuke, a ten spadł z muru, na
szczęście nic mu się nie stało, na razie.
- Kaz! Daj mi maskę!
Chłopak znów przyjął na siebie cios. Tym razem o wiele
silniejszy. Wypluł trochę krwi.
- Kaz! Idioto!
Jego przyjaciel zastygł w szoku, nie potrafił się ruszyć,
nie wiedział co robić. Właśnie jakiś koleś okładał jego przyjaciela, a ten do
niego wołał, że chce tylko maskę!
- Myślałem że będziesz lepszym przeciwnikiem.- powiedział
przez śmiech różowowłosy napastnik.
Okładanie bezbronnego Sensinoshi już mu się nudziło, chciał
to zakończyć tu i teraz. W jego ręku zaczęła zbierać się niebieska kula
energii.
- Kaz!- krzyknął Atasuke.
W końcu przyjaciel doszedł do siebie. Odruchowo rzucił
poturbowanemu chłopakowi maskę, chociaż i tak wiedział, że oboje są martwi.
Atasuke czym prędzej przyłożył maskę do twarzy, a ona tak jakby do niego
przyrosła. Zmienił się w Sensinoshi, wtedy kula energii rzucona przez Akushi
trafiła w niego. Chłopak przyjął na siebie bardzo silny cios. Wszędzie był dym,
jak po wybuchu. Kaz patrzył się przerażony w miejsce gdzie przed chwilą był
jego przyjaciel, istota będąca nadal w powietrzu chytrze się śmiała myśląc, że
właśnie dokonał mordu. Jednak gdy dym w miarę opadł dało się zauważyć sylwetkę
stojącego mężczyzny, z czarnych kłębów dało się dostrzec dwa żółte świetliki,
będące oczami bestii. Siódmy przestał się śmiać i z zaciekawieniem przyglądał
się postaci wyłaniającej się z dymu. Był to Atasuke, żył. W ręku miał swoją
katanę i śmiał się szyderczo:
- Teraz to będzie zabawa!
Robi się wciągająco;)
OdpowiedzUsuń