Atasuke lubił spać, a zwłaszcza gdy był przemęczony, często też nie chciało mu się wstawać rano, aktualnie spał spokojnie, szczęśliwy, że mu ciepło, że ma miękkie łóżko, że najadł się serka i rana mu się goi. Śniły mu się ogórki i bita śmietana, uważał ten sen za dziwny, ale nie chciał go przerywać i spał dalej, głupkowato szczerząc się. W pewnej chwili jego okno zaczęło się powoli otwierać, chłopak dalej spał, nie wiedząc co się właśnie dzieje. Do pokoju weszła, a raczej wleciała jakaś istota, stanęła nad łóżkiem i przyglądała się Sensinoshi:
- Zginieeeesz…- wyszeptała z nutką szaleństwa.
Istota zamachnęła się i złapała Atasuke za gardło
przygważdżając go do ściany. Zdezorientowany chłopak dusił się i wyrywał, nie
chciał by to był koniec. Istota poluzowała uścisk, lecz nadal nie puściła,
przybliżyła twarz do twarzy chłopaka i przejechała językiem po jego policzku:
- Pamiętasz mnie?
Atasuke przyjrzał się postaci, szary płaszcz, katana i
różowe włosy. Terion miał twarz w bliznach, ale nadal cyfra siedem była bardzo
dobrze widoczna, ale przecież on nie żył, on zginął! Sensinoshi przecież sam go
zabił i porzucił ciało pod sosną!
- Ty chory zboczeńcu! Ty nie żyjesz!
- To chyba ci nie wychodzi zabijanie!- zaśmiał się
psychopatycznie.- Pozwól, że pokarzę ci jak się to robi.
Ścisnął szyję chłopaka i rzucił go na podłogę. Atasuke
szybko oprzytomniał, musiał znaleźć maskę, ostatnio była na dole, podniósł się
i wyleciał z pokoju niczym strzała. Było ciemno, ale nie przeszkadzało mu to,
musiał zdobyć maskę. Wiedział, że różowy za nim leci, słyszał jego chory śmiech.
Chłopak zbiegł ze schodów, zeskakując z paru ostatnich, dopadł do plecaka,
który nadal leżał na kanapie, ale maski tam nie było. Chłopak był wściekły i
miał łzy w oczach, nie chciał umierać, a poza tym, jeśli zostanie zabity, to na
pewno Terion pójdzie do jego siostry, wtedy ja zgwałci i też zabije. Akushi
wyłonił się z mroku, wyjął katanę i oblizał ją. Co on miał z tym lizaniem?
Najpierw polizał Atasuke po policzku, a potem jeszcze swoją katanę…
Chłopak rozejrzał
się po salonie by upewnić się, że nie ma maski, pewnie Eri musiała ją wziąć bo
chciała coś sprawdzić w tej swojej książce. Atasuke dziwnie czuł się w samych
bokserkach, ale nie to było teraz najważniejsze, musiał znaleźć maskę, Terion
zbliżył się do chłopaka i dziwnie uśmiechnął:
- Nie możesz znaleźć maseczki? Oj, jak mi cię szkoda…
Zamachnął się i uderzył kataną, jednak chłopak zrobił unik,
katana ugrzęzła w ścianie, a Atasuke wykorzystał szansę i pobiegł znów na górę,
tym razem do pokoju siostry, zamknął za sobą drzwi na klucz, mogło to dać parę
sekund. Rozejrzał się po pokoju, Eri nigdzie nie było, po ciele chłopaka
przelało się gorąco i poczuł, że drętwieją mu kończyny, a jeśli stało się
najgorsze? Jeśli jego siostra została porwana, lub już nie żyje?
- Eri!- Atasuke szepnął łamiącym się głosem.
Na szczęście coś się poruszyło i szafa się otworzyła, z niej
wyjrzała przerażona i zapłakana dziewczyna:
- Atasuke!
Chłopak podbiegł do niej i mocno przytulił, kamień spadł mu
z serca, ale i tak musiał się spieszyć, w każdej chwili różowy mógł się tutaj
pokazać.
- Eri nie płacz, gdzie jest maska.
Dziewczyna bardziej wybuchła płaczem i podała maskę bratu,
cały czas miała ją ze sobą. Chłopak wziął ją i poklepał dziewczynę po plecach:
- To nie pora na płacz, zajmę się nim, obiecuję.
Wtedy usłyszeli jak ktoś dobija się do drzwi, Eri zaczęła
krzyczeć, a Atasuke wstał i włożył maskę, momentalnie zmienił się w Sensinoshi
i wyjął katanę. Wbił ostrze w drzwi i poczuł, że w czymś ugrzęzło, Terion był
zbyt głupi by to przewidzieć. Wojownik cofnął miecz i otworzył drzwi, na
korytarzu stał różowy i próbował powstrzymać krwawienie z brzucha, Atasuke znów
się zamachnął i musnął Akushi’ego ostrzem w rękę, powodując dosyć głębokie i
poważne wcięcie. Terion jednak też nie chciał przegrać, wycelował kataną w
Atasuke, z niej buchnęła niebieska energia, wrzucając znów chłopaka do pokoju
siostry, był oszołomiony, a maska zwęgliła się, nagle poczuł, że znów uderzyła
go energia, tym razem jednak w brzuch. Słyszał krzyk i płacz siostry, nie mógł
przegrać. Był całkowicie oszołomiony, nie mógł się ruszyć jakby był
sparaliżowany. Terion wlazł do pokoju i ukucnął przy nim łapiąc go za ramiona.
- Twoja siostrzyczka będzie widzieć jak umierasz.
Przyłożył rękę do klatki piersiowej wojownika, chłopaka zaczęły
oplatać niebieskie macki, które wysysały z niego całą siłę. Różowy głośno się
śmiał, ale w pewnym momencie słychać było stłumione BUM i jego śmiech się
urwał, a on osunął się nieprzytomny na ziemie, macki również zniknęły. Atasuke
ujrzał swoją siostrę z kijem baseballowym, oddychała szybko i nierównomiernie:
- Zaczął mnie już wkurzać ten czubek…
Jednak Terion odzyskał przytomność, otworzył oczy i próbował
wstać. Eri natomiast zaczęła go okładać kijem jak popadnie, z całej siły.
Akushi leżał teraz martwy w kałuży krwi z wgniecioną czaszką. Atasuke oglądał
całe to zdarzenie w niemałym szoku, jego siostra właśnie zabiła Akushi’ego…
Chłopak podniósł się
i złapał różowego za włosy, by go podnieść. Na pewno był martwy, ale nie było
pewności, że znów jakimś cudem nie zmartwychwstanie. Obejrzał całe ciało
dokładnie, czaszka była nieźle zdeformowana i ogólnie był cały we krwi, ale
rana którą miał na brzuchu zniknęła, a ta co była na ramieniu była w połowie
zagojona:
- On ma zdolność regeneracji. Co mam robić?- syknął
wojownik.
- Może… go spal?
- Dobry pomysł.- otworzył okno i wyrzucił przez nie ciało,
potem sam z niego wyskoczył.
Ciało leżało na
trawie, a Sensinoshi stojący nad nim nie miał żadnych współczuć do tego
osobnika, bardzo chętnie go spali tylko żeby sąsiedzi nie zauważyli, że
rozpalił ognisko. Walnął w niego dosyć dużą kulą czarnej energii, ciało
momentalnie się zapaliło, wtedy usłyszał jak Terionowi powrócił oddech, ale
chyba nie miał siły wstać, spojrzał się żałośnie na Atasuke:
- Nie! Nie mogę zginąć! Pomóż mi!- krzyczał.
Chłopak patrzył się na niego kamiennym wzrokiem, maska
przejawiała samo zło, ale twarz pod maską mogłaby się wydawać martwa w
emocjach, nie wyrażała niczego, ani złości, ani współczucia, nawet satysfakcji
czy radości. W pewnym sensie było mu żal Akushi’ego ale musiał go zabić i tego
nie żałował.
Terion przestał
krzyczeć zrozumiawszy swój los, palił się żywcem i to był już ostateczny
koniec. Spojrzał ostatni raz na Atasuke i uśmiechnął się:
- Polubiłem cię.- po jego policzku ściekła łza, która
natychmiastowo wyparowała.- Przepraszam …- chciał coś jeszcze powiedzieć ale
duch uleciał już z jego ciała.
Po masce spłynęła
słona kropla. Kto to płakał? Czy te krople uroniły szare oczy blondwłosego
chłopaka, czy może żółte ślepia złego ducha? A może obu?
Chłopak żałował, z
całego serca zaczął żałować, że zabił Różowego. Czuł się trochę jak baba w
ciąży z tą huśtawką nastrojów, ale prawda była taka, że zachciało mu się
płakać. Przecież on go wołał, błagał o pomoc, a gdy jej nie dostał, to po
prostu przeprosił… Atasuke nie jest potworem, płakać nie będzie, ale nie ma
zamiaru zabijać ludzi, czy jakiś innych istot, które żałują. Czym prędzej zdjął
z siebie kimono i zostając w samych hakama zaczął gasić ciało, nie da mu się
spalić. Przynajmniej zrobi mu jakiś sensowny pogrzeb. Ciało w końcu zostało
ugaszone, było całe czarne i dymiło, a zapach wręcz porażał. Różowe włosy były
teraz czarne i brązowe naraz, twarz spalona i z wyrazem smutku. Serce nie biło.
Wojownik zaciągnął trupa za dom. Już chciał zacząć kopać dół gdy usłyszał jak
pod jego dom podjeżdża samochód, jego mama wróciła z pracy, miał tylko
nadzieję, że Eri posprzątała trochę w domu. Sensinoshi przewiesił sobie ciało
przez ramię, tak jak to robią strażacy i uniósł się ponad dach swojego domu,
doszedł bowiem do wniosku, że nie będzie chował Teriona we własnym ogródku. Nie
wiedział gdzie lecieć, miał nadzieję, że maska w najbliższym czasie nie pęknie.
W końcu po pięciu minutach błądzenia bez celu po niebie podjął decyzję, by znów
zostawić ciało w lesie, tylko tym razem zrobi pogrzeb. Nie zajęło mu długo
dotarcie na miejsce, nawet znalazł tą samą sosnę pod którą wcześniej zostawił
Teriona. Położył delikatnie ciało na ziemi i poszedł w poszukiwaniu jakiś
kwiatów, to jednak nie było zbyt proste, w takich lasach, w środku nocy, nie ma
szans znaleźć kwiatków. Poleciał więc szybko z powrotem do miasta, zobaczywszy
pierwszy lepszy dom z kwiatkami na parapecie, czym prędzej do niego podleciał i
zgarnął kwiatki. Wrócił do lasu, ciało nie zmieniło swojego wyglądu, chociaż
miał nikłą nadzieję, że jednak Terion znów ożyje. Ułożył ładnie ciało, do rąk
wsadził kwiatki, które okazały się goździkami. Jeszcze świeczki, potrzebował
świeczek. Może poleci do kościoła, albo na cmentarz i zajebie jakieś znicze? To
był jakiś pomysł i chyba jedyny, bo była noc i mózgownica chłopaka zbyt dobrze
jeszcze nie funkcjonowała. Tak więc zrobił poleciał na cmentarz i zabrał
pierwszy lepszy ładny znicz. Postawił go obok ciała i zapalił swoją czarną
energią. Teraz Terion wyglądał ładniej, wyglądał jakby spał, w rękach miał
goździki, obok niego stał zapalony znicz, Atasuke mógłby przysiąc, że w jego
świetle, włosy Akushi’ego były bardziej różowe. Patrzył się jakiś czas na
Różowego, nadal żałował, i teraz uważał, że dobrze zrobił, że odprawił skromny
pogrzeb, miał swój honor, a przecież Terion go przeprosił. A on…
- Przyjmuję przeprosiny.- szepnął i zrobił znak krzyża.
…Wybaczył.
------------------------------------
Bardzo krótki rozdzialik, ale straaaasznie mi się podoba! Zwłaszcza koniec XD
Oceniajcie i komentujcie :)
Aaa! Jak możesz podle dawać mi nadzieję na powrót tego biedaka a potem go spalać, co? xD ;_;
OdpowiedzUsuń