7. W końcu go zabiłem! Czy żałuję?! … Tak…


  Atasuke lubił spać, a zwłaszcza gdy był przemęczony, często też nie chciało mu się wstawać rano, aktualnie spał spokojnie, szczęśliwy, że mu ciepło, że ma miękkie łóżko, że najadł się serka i rana mu się goi. Śniły mu się ogórki i bita śmietana, uważał ten sen za dziwny, ale nie chciał go przerywać i spał dalej, głupkowato szczerząc się. W pewnej chwili jego okno zaczęło się powoli otwierać, chłopak dalej spał, nie wiedząc co się właśnie dzieje. Do pokoju weszła, a raczej wleciała jakaś istota, stanęła nad łóżkiem i przyglądała się Sensinoshi:
- Zginieeeesz…- wyszeptała z nutką szaleństwa.
Istota zamachnęła się i złapała Atasuke za gardło przygważdżając go do ściany. Zdezorientowany chłopak dusił się i wyrywał, nie chciał by to był koniec. Istota poluzowała uścisk, lecz nadal nie puściła, przybliżyła twarz do twarzy chłopaka i przejechała językiem po jego policzku:
- Pamiętasz mnie?
Atasuke przyjrzał się postaci, szary płaszcz, katana i różowe włosy. Terion miał twarz w bliznach, ale nadal cyfra siedem była bardzo dobrze widoczna, ale przecież on nie żył, on zginął! Sensinoshi przecież sam go zabił i porzucił ciało pod sosną!
- Ty chory zboczeńcu! Ty nie żyjesz!
- To chyba ci nie wychodzi zabijanie!- zaśmiał się psychopatycznie.- Pozwól, że pokarzę ci jak się to robi.
Ścisnął szyję chłopaka i rzucił go na podłogę. Atasuke szybko oprzytomniał, musiał znaleźć maskę, ostatnio była na dole, podniósł się i wyleciał z pokoju niczym strzała. Było ciemno, ale nie przeszkadzało mu to, musiał zdobyć maskę. Wiedział, że różowy za nim leci, słyszał jego chory śmiech. Chłopak zbiegł ze schodów, zeskakując z paru ostatnich, dopadł do plecaka, który nadal leżał na kanapie, ale maski tam nie było. Chłopak był wściekły i miał łzy w oczach, nie chciał umierać, a poza tym, jeśli zostanie zabity, to na pewno Terion pójdzie do jego siostry, wtedy ja zgwałci i też zabije. Akushi wyłonił się z mroku, wyjął katanę i oblizał ją. Co on miał z tym lizaniem? Najpierw polizał Atasuke po policzku, a potem jeszcze swoją katanę…
  Chłopak rozejrzał się po salonie by upewnić się, że nie ma maski, pewnie Eri musiała ją wziąć bo chciała coś sprawdzić w tej swojej książce. Atasuke dziwnie czuł się w samych bokserkach, ale nie to było teraz najważniejsze, musiał znaleźć maskę, Terion zbliżył się do chłopaka i dziwnie uśmiechnął:
- Nie możesz znaleźć maseczki? Oj, jak mi cię szkoda…
Zamachnął się i uderzył kataną, jednak chłopak zrobił unik, katana ugrzęzła w ścianie, a Atasuke wykorzystał szansę i pobiegł znów na górę, tym razem do pokoju siostry, zamknął za sobą drzwi na klucz, mogło to dać parę sekund. Rozejrzał się po pokoju, Eri nigdzie nie było, po ciele chłopaka przelało się gorąco i poczuł, że drętwieją mu kończyny, a jeśli stało się najgorsze? Jeśli jego siostra została porwana, lub już nie żyje?
- Eri!- Atasuke szepnął łamiącym się głosem.
Na szczęście coś się poruszyło i szafa się otworzyła, z niej wyjrzała przerażona i zapłakana dziewczyna:
- Atasuke!
Chłopak podbiegł do niej i mocno przytulił, kamień spadł mu z serca, ale i tak musiał się spieszyć, w każdej chwili różowy mógł się tutaj pokazać.
- Eri nie płacz, gdzie jest maska.
Dziewczyna bardziej wybuchła płaczem i podała maskę bratu, cały czas miała ją ze sobą. Chłopak wziął ją i poklepał dziewczynę po plecach:
- To nie pora na płacz, zajmę się nim, obiecuję.
Wtedy usłyszeli jak ktoś dobija się do drzwi, Eri zaczęła krzyczeć, a Atasuke wstał i włożył maskę, momentalnie zmienił się w Sensinoshi i wyjął katanę. Wbił ostrze w drzwi i poczuł, że w czymś ugrzęzło, Terion był zbyt głupi by to przewidzieć. Wojownik cofnął miecz i otworzył drzwi, na korytarzu stał różowy i próbował powstrzymać krwawienie z brzucha, Atasuke znów się zamachnął i musnął Akushi’ego ostrzem w rękę, powodując dosyć głębokie i poważne wcięcie. Terion jednak też nie chciał przegrać, wycelował kataną w Atasuke, z niej buchnęła niebieska energia, wrzucając znów chłopaka do pokoju siostry, był oszołomiony, a maska zwęgliła się, nagle poczuł, że znów uderzyła go energia, tym razem jednak w brzuch. Słyszał krzyk i płacz siostry, nie mógł przegrać. Był całkowicie oszołomiony, nie mógł się ruszyć jakby był sparaliżowany. Terion wlazł do pokoju i ukucnął przy nim łapiąc go za ramiona.
- Twoja siostrzyczka będzie widzieć jak umierasz.
Przyłożył rękę do klatki piersiowej wojownika, chłopaka zaczęły oplatać niebieskie macki, które wysysały z niego całą siłę. Różowy głośno się śmiał, ale w pewnym momencie słychać było stłumione BUM i jego śmiech się urwał, a on osunął się nieprzytomny na ziemie, macki również zniknęły. Atasuke ujrzał swoją siostrę z kijem baseballowym, oddychała szybko i nierównomiernie:
- Zaczął mnie już wkurzać ten czubek…
Jednak Terion odzyskał przytomność, otworzył oczy i próbował wstać. Eri natomiast zaczęła go okładać kijem jak popadnie, z całej siły. Akushi leżał teraz martwy w kałuży krwi z wgniecioną czaszką. Atasuke oglądał całe to zdarzenie w niemałym szoku, jego siostra właśnie zabiła Akushi’ego…
  Chłopak podniósł się i złapał różowego za włosy, by go podnieść. Na pewno był martwy, ale nie było pewności, że znów jakimś cudem nie zmartwychwstanie. Obejrzał całe ciało dokładnie, czaszka była nieźle zdeformowana i ogólnie był cały we krwi, ale rana którą miał na brzuchu zniknęła, a ta co była na ramieniu była w połowie zagojona:
- On ma zdolność regeneracji. Co mam robić?- syknął wojownik.
- Może… go spal?
- Dobry pomysł.- otworzył okno i wyrzucił przez nie ciało, potem sam z niego wyskoczył.
  Ciało leżało na trawie, a Sensinoshi stojący nad nim nie miał żadnych współczuć do tego osobnika, bardzo chętnie go spali tylko żeby sąsiedzi nie zauważyli, że rozpalił ognisko. Walnął w niego dosyć dużą kulą czarnej energii, ciało momentalnie się zapaliło, wtedy usłyszał jak Terionowi powrócił oddech, ale chyba nie miał siły wstać, spojrzał się żałośnie na Atasuke:
- Nie! Nie mogę zginąć! Pomóż mi!- krzyczał.
Chłopak patrzył się na niego kamiennym wzrokiem, maska przejawiała samo zło, ale twarz pod maską mogłaby się wydawać martwa w emocjach, nie wyrażała niczego, ani złości, ani współczucia, nawet satysfakcji czy radości. W pewnym sensie było mu żal Akushi’ego ale musiał go zabić i tego nie żałował.
  Terion przestał krzyczeć zrozumiawszy swój los, palił się żywcem i to był już ostateczny koniec. Spojrzał ostatni raz na Atasuke i uśmiechnął się:
- Polubiłem cię.- po jego policzku ściekła łza, która natychmiastowo wyparowała.- Przepraszam …- chciał coś jeszcze powiedzieć ale duch uleciał już z jego ciała.
  Po masce spłynęła słona kropla. Kto to płakał? Czy te krople uroniły szare oczy blondwłosego chłopaka, czy może żółte ślepia złego ducha? A może obu?
  Chłopak żałował, z całego serca zaczął żałować, że zabił Różowego. Czuł się trochę jak baba w ciąży z tą huśtawką nastrojów, ale prawda była taka, że zachciało mu się płakać. Przecież on go wołał, błagał o pomoc, a gdy jej nie dostał, to po prostu przeprosił… Atasuke nie jest potworem, płakać nie będzie, ale nie ma zamiaru zabijać ludzi, czy jakiś innych istot, które żałują. Czym prędzej zdjął z siebie kimono i zostając w samych hakama zaczął gasić ciało, nie da mu się spalić. Przynajmniej zrobi mu jakiś sensowny pogrzeb. Ciało w końcu zostało ugaszone, było całe czarne i dymiło, a zapach wręcz porażał. Różowe włosy były teraz czarne i brązowe naraz, twarz spalona i z wyrazem smutku. Serce nie biło. Wojownik zaciągnął trupa za dom. Już chciał zacząć kopać dół gdy usłyszał jak pod jego dom podjeżdża samochód, jego mama wróciła z pracy, miał tylko nadzieję, że Eri posprzątała trochę w domu. Sensinoshi przewiesił sobie ciało przez ramię, tak jak to robią strażacy i uniósł się ponad dach swojego domu, doszedł bowiem do wniosku, że nie będzie chował Teriona we własnym ogródku. Nie wiedział gdzie lecieć, miał nadzieję, że maska w najbliższym czasie nie pęknie. W końcu po pięciu minutach błądzenia bez celu po niebie podjął decyzję, by znów zostawić ciało w lesie, tylko tym razem zrobi pogrzeb. Nie zajęło mu długo dotarcie na miejsce, nawet znalazł tą samą sosnę pod którą wcześniej zostawił Teriona. Położył delikatnie ciało na ziemi i poszedł w poszukiwaniu jakiś kwiatów, to jednak nie było zbyt proste, w takich lasach, w środku nocy, nie ma szans znaleźć kwiatków. Poleciał więc szybko z powrotem do miasta, zobaczywszy pierwszy lepszy dom z kwiatkami na parapecie, czym prędzej do niego podleciał i zgarnął kwiatki. Wrócił do lasu, ciało nie zmieniło swojego wyglądu, chociaż miał nikłą nadzieję, że jednak Terion znów ożyje. Ułożył ładnie ciało, do rąk wsadził kwiatki, które okazały się goździkami. Jeszcze świeczki, potrzebował świeczek. Może poleci do kościoła, albo na cmentarz i zajebie jakieś znicze? To był jakiś pomysł i chyba jedyny, bo była noc i mózgownica chłopaka zbyt dobrze jeszcze nie funkcjonowała. Tak więc zrobił poleciał na cmentarz i zabrał pierwszy lepszy ładny znicz. Postawił go obok ciała i zapalił swoją czarną energią. Teraz Terion wyglądał ładniej, wyglądał jakby spał, w rękach miał goździki, obok niego stał zapalony znicz, Atasuke mógłby przysiąc, że w jego świetle, włosy Akushi’ego były bardziej różowe. Patrzył się jakiś czas na Różowego, nadal żałował, i teraz uważał, że dobrze zrobił, że odprawił skromny pogrzeb, miał swój honor, a przecież Terion go przeprosił. A on…
- Przyjmuję przeprosiny.- szepnął i zrobił znak krzyża.

…Wybaczył.

------------------------------------
Bardzo krótki rozdzialik, ale straaaasznie mi się podoba! Zwłaszcza koniec XD 
Oceniajcie i komentujcie :) 

1 komentarz:

  1. Aaa! Jak możesz podle dawać mi nadzieję na powrót tego biedaka a potem go spalać, co? xD ;_;

    OdpowiedzUsuń