Latał jakiś czas nad miastem, a gdy się zrobiło ciemno, to
usiadł na dachu domu, który był przy plaży. Powietrze pachniało morską bryzą i
wiał lekki, chłodny wiaterek. Sensinoshi siedział, oglądał wodę i czasem tylko
zerkał na duży, biały księżyc. Powoli się uspokajał. Przemyślał wiele rzeczy i
doszedł do wniosku, że popełnił błąd. Przez nagły wybuch gniewu, nie wysłuchał
mamy do końca, a mogła mu wszystko wytłumaczyć… Wtedy gdy na nią krzyczał
przeszło mu przez myśl by ją uderzyć, wyszedł jednak by tego uniknąć. Potem gdy
latał nad miastem, to chciał kogoś zabić, dlaczego czuł tak dużą żądzę krwi? Nie
wiedział i żałował.
W końcu koło godziny pierwszej lub drugiej w nocy Atasuke
podniósł się i odruchowo otrzepał tyłek. Zostało mu mało czasu do kolejnego
pęknięcia maski, tego dnia już cztery razy spadał na ziemię…
Wzniósł się w powietrze i poleciał do domu.
O dziwo, do domu wszedł po ludzku, drzwiami, zdjął maskę i
cicho zamknął drzwi, by nikogo nie obudzić. Przypomniał sobie wtedy, że Yakei
mówiła, że będzie spać u Sumio… I dobrze, ten szczylek podobno mieszka sam, a
tutaj jest mało miejsca.
Pokuśtykał do kuchni i otworzył lodówkę. Ktoś zjadł jego
serek…
Westchnął i napił się trochę mleka z kartonu, potem powoli
poszedł na górę. Oczy mu się kleiły i marzył tylko o swoim miękkim łóżku,
usłyszał jednak głos swojej mamy i płakanie Eri. Dlaczego ona znowu płakała?
Drzwi do pokoju dziewczyny były uchylone, stanął przy nich tak by go nie było
widać i nasłuchiwał.
- On zginął dla nas?- Eri pociągnęła nosem.
- Tak, wasz tata nas uratował przed Pierwszym Akushi’m z
rady siedmiu.- tutaj była chwila ciszy.- Szkoda tylko, że Atasuke nie chciał
mnie wysłuchać…
Te słowa były jak tir uderzający w budynek. A więc nie miał
ojca z tego powodu, że ten go uratował. Ale chłopak jakoś nie pamiętał tego
zdarzenia… Nie widział jak jego tata umiera i do tego przez Pierwszego. Może
mama kazała innym Shinigami jakoś wymazać mu to z pamięci? Nie ważne. Teraz
chciał jeszcze bardziej zabić Pierwszego. Ale chciał też… Czegoś chciał, ale
nie wiedział dokładnie czego. To było na pewno ważne.
Nie wiedział kiedy, ale po policzku spłynęła mu łza. Wszedł
do pokoju, obie brunetki spojrzały w jego stronę, uśmiechały się jakby były
szczęśliwe z tego co zrobił dla nich tata. Atasuke też był z tego powodu
szczęśliwy.
Spłynęła kolejna łza.
- Przepraszam.- mruknął.
- Rozumiem.- kobieta uśmiechnęła się szerzej.- Idźcie już
spać, bo jeśli jutro się spóźnicie do szkoły to wam nogi z dup powyrywam.
Blondyn uśmiechnął się i poszedł do swojego pokoju. Więc to
tego chciał… Chciał przeprosić.
Runął na łóżko, jak wielki ociężały słoń i bez zdjęcia
ciuchów chciał natychmiastowo zasnąć. Lecz szafa się otworzyła, a z niej
wytoczył się Różowy, szczerzył się niewiadomo z czego i niewiadomo po co. W
wyglądzie Teriona coś się zmieniło, niby nic wielkiego, a jednak coś… Miał
wielkie limo pod okiem. At spojrzał na niego zdziwiony.
- Co ci się stało?!
- Twoja mama ma mocny prawy sierpowy~!
Blondyn nie wiedział dla czego, ale się roześmiał.
- Atasukeeee~!
- Co chcesz?- otarł sobie łzy śmiechu.
- Mogę spać z tobą w łóżku~?
Nastała cisza, długa i głucha. Sensinoshi patrzył się na
Różowego w pełnym skupieniu jakby przetwarzał informacje (bo tak właśnie było).
Potem westchnął.
- No dobra… Ten jeden raz, potraktuj to jako Dzień Dobroci Dla
Różowych. W skrócie DDDR.
- Wiiii~!- Akushi zerwał się na nogi i wgramolił do łóżka obok
przyjaciela.- Dobranoc~!
- Dobranoc.- zamknął oczy i od razu zasnął.
Rano chłopak został brutalnie zepchnięty z łóżka, był już
spóźniony do szkoły i ani trochę się nie wyspał, zwinął się na podłodze i
poszedł dalej spać. Obudziło go dopiero to, że ktoś ciągnął go za nogi.
- Zostawcie mnie, ja śpię kurwa…- nawet nie otworzył oczu.
- Debilu za 5 minut jest dzwonek, ruszaj się i do szkoły!-
to był głos Kaza, ale Atasuke czuł, że są tutaj jeszcze dwie osoby.
- Nigdzie nie idę, śpię.
- Różowy, lej.- to był głos Sumio.
Nagle, coś się wylało, prosto na głowę i plecy blondyna.
Była to lodowata woda, całe wiadro lodowatej wody. Sensinoshi aż podskoczył i
spojrzał morderczym wzrokiem na przyjaciół (tak, w pewnym sensie zaczął uznawać
Sumio za przyjaciela, ale tylko w pewnym sensie):
- Co wy odwalacie!?
- Do szkoły trzeba iść~!- Terion się zaśmiał.
- Nie mam spodni od mundurka…- mruknął chcąc mieć pretekst
by nie pójść do szkoły.
Wtedy jednak Kaz rzucił w niego spodniami niszcząc całą
nadzieję, Sumio uśmiechnął się wrednie i zmienił w Shinigami, trzeba było
przyznać, że wyglądał groźnie, a zwłaszcza te jego niebieskie oczy.
- Ubieraj się i lecimy.
- Ja też chce lecieć~!- Różowy podskoczył i pisnął.
- Nie będziesz szedł z nami do szkoły..- Kaz zrobił minę w
stylu „Co ty pieprzysz?”
Atasuke wywrócił oczami i poszedł do łazienki ubrać się w
mundurek i ogólnie jako tako się wyszykować, nikt mu jednak nie dał spokoju,
chłopaki zaczęli walić w drzwi i wołać że za minutę dzwonek. Pytanie pierwsze,
po jaki chuj spieszyć się do szkoły?!
Oni tłumaczyli to tym, że dzisiaj na pierwszej lekcji
przychodzi dyrektor, ale to chyba jest kolejny pretekst by nie wybierać się do
budy, prawda? Jakby tego było mało, kazali mu się zmienić w Sensinoshi, po to
by tam szybciej dotrzeć.
Tak, dobrze wnioskujecie, mózg Atasuke jeszcze śpi.
Co miał zrobić? Sprzeciwianie się i dyskutowanie nie miało
sensu, założył maskę i wziął Kaza na plecy, Różowy otworzył okno i polecieli. Wojownik
w pewnym momencie chciał gdzieś skręcić, ale rozmyślił się. Do szkoły dotarli równo
z dzwonkiem, aż dziw, że się nie spóźnili. Wpadli do klasy zdyszani i grzecznie
usiedli przy ławkach. Atasuke aż się oczy zamykały. A gdy dyrektor zaczął coś
pierdolić o akcjach charytatywnych to już w ogóle odpłynął. Nie poczuł nawet
gdy Sumio kopnął go w krzesło. Dopiero dzwonek go „jakoś” ocucił i wygramolił
się na korytarz. Tam usiadł pod ścianą i… tak… zasnął. Kaz usiadł przy nim i
zabrał się za jedzenie śniadania, bo to nie było mu dane w domu.
Sumio zaś poszedł do budynku gimnazjalnego, chciał coś
zobaczyć. Powoli i z kamienną miną poszedł pod klasę gdzie Eri miała obecnie
lekcje, no i zobaczył to co chciał, mianowicie namierzył chłopaków którzy
dręczyli siostrę Atasuke. Stali naokoło niej i popychali, jednak jeden chłopak
bardzo się wyróżniał, bo tylko on gadał, widać było, że to główny problem. Niebieskookiego
aż krew zalała, lubił Eri, była jedną z niewielu osób które tolerował i czuł się
przy niej dobrze. Podszedł do tłumku chłopaków, gdzie niby są ci nauczyciele
gdy są potrzebni?!
- Hej! Nie podnosi się ręki na dziewczyny!- złapał chłopaka za
nadgarstek.
- A ty co? Obrońca się znalazł!
- Zamknij mordę i przeproś ją.
- Chyba śnisz! Jak chcesz to możemy się bić!
- Dobrze.- uśmiechnął się wrednie.- Dzisiaj po szkole, a
teraz spieprzaj.- pchnął go.
Jasnowłosy nie mógł uwierzyć, że on, Shinigami wysokiej
rangi, dał się wplątać w takie szczeniackie zabawy, niby czuł się nastolatkiem
(i tak zazwyczaj się zachowywał), ale spójrzmy prawdzie w oczy! On ma już 50
lat!
Sumio pomógł wstać dziewczynie.
- Nic ci nie jest?
- Nie, jest dobrze. Dziękuję ci Sumio, ale nie musiałeś tego
robić.
Chłopak zmarszczył czoło.
- Przestań tak gadać bo czuję się jak w jakimś tanim
romansidle… Będę wracał na lekcje, gwarantuje ci, że ten debil nie będzie ci
już dokuczał.
Uśmiechnął się do niej i zaczął wracać do budynku liceum. Od
kiedy on zaczął być taki gadatliwy? Nie ważne, ważne jest to, że on to załatwił,
a nie troskliwy braciszek. Bo jeśli by Atasuke się za to zabrał, to gościu
leżałby martwy, a jego flaki byłyby wywieszone na tablicy w sali biologicznej. Shinigami
ostatnio zauważył, że Atasuke częściej się denerwuje, a jak się denerwuje to
zaczyna tracić nad sobą kontrolę.
To może oznaczać tylko jedno, Sensinoshi rośnie w siłę.
Kolejne lekcje ciągły się jak guma balonowa, którą jakiś
dzieciak wyciągnął z buzi i zaczął rozciągać, a to było przecież tylko pięć
lekcji! Jak na liceum to bardzo mało. Ostatni dzwonek był jak dźwięk zbawienia
narodu, wszyscy wychodząc (wybiegając) z klas przypominali Tytanów z Shingeki
no Kyojin (sorka nie mogłam się powstrzymać XD dop. Samui). O dziwo wszyscy
obojętnie mijali różowowłosego pedała w ubraniach Atasuke i brunetkę o dziwnych
oczach, którzy czekali przy bramie. Dopiero dwie osoby się przy nich
zatrzymały:
- Yakei coś ty założyła?- At wręcz się zaśmiał.
- Wygrzebałam z szafy Sumio coś, co było na niego za duże..
Ej co ty się tak na mnie pedofilsko patrzysz?- mruknęła do Kaza.
- Moja piękna!- ukląkł przy niej.- Zakochałem się w tobie od
pierwszego wejrzenia! Zostań moją żoną księżniczko!
- Eeee… Ale ja mam już męża…
- Co?!- Kaz się załamał i padł plackiem na ziemię.
- Ja mogę zostać twoją żoną~!- Terion ochoczo podskoczył i
zaczął machać rękoma.
- Masz męża?- Atasuke ignorował dwóch debili.
- Kiedy indziej wam opowiem, teraz idź z Terionem na taką
dużą polanę w lesie.
Blondyn chciał coś powiedzieć, ale gdy zobaczył wzrok
dziewczyny to zrezygnował i ruszył w stronę lasu, a za nim podskakiwał Akushi.
Chłopak nawet nie zorientował się, że Sumio się gdzieś zmył, a razem z
niebieskookim zmyła się jego siostra.
- Kaz.. Kaz… Kaz! Kurwa, odklej się od tej posadzki!
- Nie mam po co… Moja miłość ma męża…
- Tak, tak, wstawaj i chodź.
Kaz wstał niechętnie i ruszył za Yakei, całe życie straciło
dla niego sens. Chociaż… Mógł teraz, idąc z tyłu, bezkarnie patrzeć się na
tyłek Kanshu… Chociaż nie… Odwrócił wzrok bo miał przeczucie, że dziewczyna
dokładnie wie gdzie on się patrzy i wyobraził sobie jak spuszcza mu manto. Poszli
za szkołę, tam gdzie były wyjścia ewakuacyjne, tutaj nigdy nikt się nie kręcił.
Yakei stanęła przed brunetem i wyjęła z kieszeni dresu nóż, nagle ten nóż
zmienił się w katanę.
- Wow… Ja tu nie chcę rewolucji..- widać było, że chłopak
się zląkł.
- Kaz… Ufasz mi?
Czy on jej ufał? Nie, nie ufał, ale był wręcz pewny, ze
jeśli tak powie, to ona go zadźga, albo powiesi na płocie, albo zabierze
oranżadę, albo coś jeszcze gorszego! Kobiety umieją wymyślić najgorsze tortury!
- Ufam.
- To wystaw ręce.
------------------------------------------------
Dum, dum, dum... Co zrobi Yakei Kazowi? Gdzie się podziewają Sumio i Eri (bez skojarzeń, bo to nie o to chodzi...-,-)? Tego dowiecie się w następnym rozdziale!
Ten rozdialik uważam za udany (hura ja!) i mi się podoba, następny rozdział będzie chyba jednym z najtrudniejszych do opisania.
Będzie ciężko, ale powinnam sobie poradzić~! :3
Komentujcie i oceniajcie, wasze komentarze bardzo podnoszą mnie na duchu i motywują mnie :D
Sayonara miśki~!
Sorry ale to "Bez skojarzeń" nie pomogło. Tyle opcji i cała noc na to. Dzięki przez ciebie będzie mi się śniła zboczona komedia -_____-
OdpowiedzUsuńKaz mnie rozwala XD Terion też.
OdpowiedzUsuńHah oni mnie też rozwalają, sama nwm jak ja to wymyślam XD
OdpowiedzUsuń