14. Prawda o ojcu cz. 2



Latał jakiś czas nad miastem, a gdy się zrobiło ciemno, to usiadł na dachu domu, który był przy plaży. Powietrze pachniało morską bryzą i wiał lekki, chłodny wiaterek. Sensinoshi siedział, oglądał wodę i czasem tylko zerkał na duży, biały księżyc. Powoli się uspokajał. Przemyślał wiele rzeczy i doszedł do wniosku, że popełnił błąd. Przez nagły wybuch gniewu, nie wysłuchał mamy do końca, a mogła mu wszystko wytłumaczyć… Wtedy gdy na nią krzyczał przeszło mu przez myśl by ją uderzyć, wyszedł jednak by tego uniknąć. Potem gdy latał nad miastem, to chciał kogoś zabić, dlaczego czuł tak dużą żądzę krwi? Nie wiedział i żałował.
W końcu koło godziny pierwszej lub drugiej w nocy Atasuke podniósł się i odruchowo otrzepał tyłek. Zostało mu mało czasu do kolejnego pęknięcia maski, tego dnia już cztery razy spadał na ziemię…
Wzniósł się w powietrze i poleciał do domu.

O dziwo, do domu wszedł po ludzku, drzwiami, zdjął maskę i cicho zamknął drzwi, by nikogo nie obudzić. Przypomniał sobie wtedy, że Yakei mówiła, że będzie spać u Sumio… I dobrze, ten szczylek podobno mieszka sam, a tutaj jest mało miejsca.
Pokuśtykał do kuchni i otworzył lodówkę. Ktoś zjadł jego serek…
Westchnął i napił się trochę mleka z kartonu, potem powoli poszedł na górę. Oczy mu się kleiły i marzył tylko o swoim miękkim łóżku, usłyszał jednak głos swojej mamy i płakanie Eri. Dlaczego ona znowu płakała? Drzwi do pokoju dziewczyny były uchylone, stanął przy nich tak by go nie było widać i nasłuchiwał.
- On zginął dla nas?- Eri pociągnęła nosem.
- Tak, wasz tata nas uratował przed Pierwszym Akushi’m z rady siedmiu.- tutaj była chwila ciszy.- Szkoda tylko, że Atasuke nie chciał mnie wysłuchać…
Te słowa były jak tir uderzający w budynek. A więc nie miał ojca z tego powodu, że ten go uratował. Ale chłopak jakoś nie pamiętał tego zdarzenia… Nie widział jak jego tata umiera i do tego przez Pierwszego. Może mama kazała innym Shinigami jakoś wymazać mu to z pamięci? Nie ważne. Teraz chciał jeszcze bardziej zabić Pierwszego. Ale chciał też… Czegoś chciał, ale nie wiedział dokładnie czego. To było na pewno ważne.
Nie wiedział kiedy, ale po policzku spłynęła mu łza. Wszedł do pokoju, obie brunetki spojrzały w jego stronę, uśmiechały się jakby były szczęśliwe z tego co zrobił dla nich tata. Atasuke też był z tego powodu szczęśliwy.
Spłynęła kolejna łza.
- Przepraszam.- mruknął.
- Rozumiem.- kobieta uśmiechnęła się szerzej.- Idźcie już spać, bo jeśli jutro się spóźnicie do szkoły to wam nogi z dup powyrywam.
Blondyn uśmiechnął się i poszedł do swojego pokoju. Więc to tego chciał… Chciał przeprosić.
Runął na łóżko, jak wielki ociężały słoń i bez zdjęcia ciuchów chciał natychmiastowo zasnąć. Lecz szafa się otworzyła, a z niej wytoczył się Różowy, szczerzył się niewiadomo z czego i niewiadomo po co. W wyglądzie Teriona coś się zmieniło, niby nic wielkiego, a jednak coś… Miał wielkie limo pod okiem. At spojrzał na niego zdziwiony.
- Co ci się stało?!
- Twoja mama ma mocny prawy sierpowy~!
Blondyn nie wiedział dla czego, ale się roześmiał.
- Atasukeeee~!
- Co chcesz?- otarł sobie łzy śmiechu.
- Mogę spać z tobą w łóżku~?
Nastała cisza, długa i głucha. Sensinoshi patrzył się na Różowego w pełnym skupieniu jakby przetwarzał informacje (bo tak właśnie było). Potem westchnął.
- No dobra… Ten jeden raz, potraktuj to jako Dzień Dobroci Dla Różowych. W skrócie DDDR.
- Wiiii~!- Akushi zerwał się na nogi i wgramolił do łóżka obok przyjaciela.- Dobranoc~!
- Dobranoc.- zamknął oczy i od razu zasnął.

Rano chłopak został brutalnie zepchnięty z łóżka, był już spóźniony do szkoły i ani trochę się nie wyspał, zwinął się na podłodze i poszedł dalej spać. Obudziło go dopiero to, że ktoś ciągnął go za nogi.
- Zostawcie mnie, ja śpię kurwa…- nawet nie otworzył oczu.
- Debilu za 5 minut jest dzwonek, ruszaj się i do szkoły!- to był głos Kaza, ale Atasuke czuł, że są tutaj jeszcze dwie osoby.
- Nigdzie nie idę, śpię.
- Różowy, lej.- to był głos Sumio.
Nagle, coś się wylało, prosto na głowę i plecy blondyna. Była to lodowata woda, całe wiadro lodowatej wody. Sensinoshi aż podskoczył i spojrzał morderczym wzrokiem na przyjaciół (tak, w pewnym sensie zaczął uznawać Sumio za przyjaciela, ale tylko w pewnym sensie):
- Co wy odwalacie!?
- Do szkoły trzeba iść~!- Terion się zaśmiał.
- Nie mam spodni od mundurka…- mruknął chcąc mieć pretekst by nie pójść do szkoły.
Wtedy jednak Kaz rzucił w niego spodniami niszcząc całą nadzieję, Sumio uśmiechnął się wrednie i zmienił w Shinigami, trzeba było przyznać, że wyglądał groźnie, a zwłaszcza te jego niebieskie oczy.
- Ubieraj się i lecimy.
- Ja też chce lecieć~!- Różowy podskoczył i pisnął.
- Nie będziesz szedł z nami do szkoły..- Kaz zrobił minę w stylu „Co ty pieprzysz?”
Atasuke wywrócił oczami i poszedł do łazienki ubrać się w mundurek i ogólnie jako tako się wyszykować, nikt mu jednak nie dał spokoju, chłopaki zaczęli walić w drzwi i wołać że za minutę dzwonek. Pytanie pierwsze, po jaki chuj spieszyć się do szkoły?!
Oni tłumaczyli to tym, że dzisiaj na pierwszej lekcji przychodzi dyrektor, ale to chyba jest kolejny pretekst by nie wybierać się do budy, prawda? Jakby tego było mało, kazali mu się zmienić w Sensinoshi, po to by tam szybciej dotrzeć.

Tak, dobrze wnioskujecie, mózg Atasuke jeszcze śpi.

Co miał zrobić? Sprzeciwianie się i dyskutowanie nie miało sensu, założył maskę i wziął Kaza na plecy, Różowy otworzył okno i polecieli. Wojownik w pewnym momencie chciał gdzieś skręcić, ale rozmyślił się. Do szkoły dotarli równo z dzwonkiem, aż dziw, że się nie spóźnili. Wpadli do klasy zdyszani i grzecznie usiedli przy ławkach. Atasuke aż się oczy zamykały. A gdy dyrektor zaczął coś pierdolić o akcjach charytatywnych to już w ogóle odpłynął. Nie poczuł nawet gdy Sumio kopnął go w krzesło. Dopiero dzwonek go „jakoś” ocucił i wygramolił się na korytarz. Tam usiadł pod ścianą i… tak… zasnął. Kaz usiadł przy nim i zabrał się za jedzenie śniadania, bo to nie było mu dane w domu.
Sumio zaś poszedł do budynku gimnazjalnego, chciał coś zobaczyć. Powoli i z kamienną miną poszedł pod klasę gdzie Eri miała obecnie lekcje, no i zobaczył to co chciał, mianowicie namierzył chłopaków którzy dręczyli siostrę Atasuke. Stali naokoło niej i popychali, jednak jeden chłopak bardzo się wyróżniał, bo tylko on gadał, widać było, że to główny problem. Niebieskookiego aż krew zalała, lubił Eri, była jedną z niewielu osób które tolerował i czuł się przy niej dobrze. Podszedł do tłumku chłopaków, gdzie niby są ci nauczyciele gdy są potrzebni?!
- Hej! Nie podnosi się ręki na dziewczyny!- złapał chłopaka za nadgarstek.
- A ty co? Obrońca się znalazł!
- Zamknij mordę i przeproś ją.
- Chyba śnisz! Jak chcesz to możemy się bić!
- Dobrze.- uśmiechnął się wrednie.- Dzisiaj po szkole, a teraz spieprzaj.- pchnął go.
Jasnowłosy nie mógł uwierzyć, że on, Shinigami wysokiej rangi, dał się wplątać w takie szczeniackie zabawy, niby czuł się nastolatkiem (i tak zazwyczaj się zachowywał), ale spójrzmy prawdzie w oczy! On ma już 50 lat!
Sumio pomógł wstać dziewczynie.
- Nic ci nie jest?
- Nie, jest dobrze. Dziękuję ci Sumio, ale nie musiałeś tego robić.
Chłopak zmarszczył czoło.
- Przestań tak gadać bo czuję się jak w jakimś tanim romansidle… Będę wracał na lekcje, gwarantuje ci, że ten debil nie będzie ci już dokuczał.
Uśmiechnął się do niej i zaczął wracać do budynku liceum. Od kiedy on zaczął być taki gadatliwy? Nie ważne, ważne jest to, że on to załatwił, a nie troskliwy braciszek. Bo jeśli by Atasuke się za to zabrał, to gościu leżałby martwy, a jego flaki byłyby wywieszone na tablicy w sali biologicznej. Shinigami ostatnio zauważył, że Atasuke częściej się denerwuje, a jak się denerwuje to zaczyna tracić nad sobą kontrolę.
To może oznaczać tylko jedno, Sensinoshi rośnie w siłę.
Kolejne lekcje ciągły się jak guma balonowa, którą jakiś dzieciak wyciągnął z buzi i zaczął rozciągać, a to było przecież tylko pięć lekcji! Jak na liceum to bardzo mało. Ostatni dzwonek był jak dźwięk zbawienia narodu, wszyscy wychodząc (wybiegając) z klas przypominali Tytanów z Shingeki no Kyojin (sorka nie mogłam się powstrzymać XD dop. Samui). O dziwo wszyscy obojętnie mijali różowowłosego pedała w ubraniach Atasuke i brunetkę o dziwnych oczach, którzy czekali przy bramie. Dopiero dwie osoby się przy nich zatrzymały:
- Yakei coś ty założyła?- At wręcz się zaśmiał.
- Wygrzebałam z szafy Sumio coś, co było na niego za duże.. Ej co ty się tak na mnie pedofilsko patrzysz?- mruknęła do Kaza.
- Moja piękna!- ukląkł przy niej.- Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia! Zostań moją żoną księżniczko!
- Eeee… Ale ja mam już męża…
- Co?!- Kaz się załamał i padł plackiem na ziemię.
- Ja mogę zostać twoją żoną~!- Terion ochoczo podskoczył i zaczął machać rękoma.
- Masz męża?- Atasuke ignorował dwóch debili.
- Kiedy indziej wam opowiem, teraz idź z Terionem na taką dużą polanę w lesie.
Blondyn chciał coś powiedzieć, ale gdy zobaczył wzrok dziewczyny to zrezygnował i ruszył w stronę lasu, a za nim podskakiwał Akushi. Chłopak nawet nie zorientował się, że Sumio się gdzieś zmył, a razem z niebieskookim zmyła się jego siostra.

- Kaz.. Kaz… Kaz! Kurwa, odklej się od tej posadzki!
- Nie mam po co… Moja miłość ma męża…
- Tak, tak, wstawaj i chodź.
Kaz wstał niechętnie i ruszył za Yakei, całe życie straciło dla niego sens. Chociaż… Mógł teraz, idąc z tyłu, bezkarnie patrzeć się na tyłek Kanshu… Chociaż nie… Odwrócił wzrok bo miał przeczucie, że dziewczyna dokładnie wie gdzie on się patrzy i wyobraził sobie jak spuszcza mu manto. Poszli za szkołę, tam gdzie były wyjścia ewakuacyjne, tutaj nigdy nikt się nie kręcił. Yakei stanęła przed brunetem i wyjęła z kieszeni dresu nóż, nagle ten nóż zmienił się w katanę.
- Wow… Ja tu nie chcę rewolucji..- widać było, że chłopak się zląkł.
- Kaz… Ufasz mi?
Czy on jej ufał? Nie, nie ufał, ale był wręcz pewny, ze jeśli tak powie, to ona go zadźga, albo powiesi na płocie, albo zabierze oranżadę, albo coś jeszcze gorszego! Kobiety umieją wymyślić najgorsze tortury!
- Ufam.
- To wystaw ręce.

------------------------------------------------
Dum, dum, dum... Co zrobi Yakei Kazowi? Gdzie się podziewają Sumio i Eri (bez skojarzeń, bo to nie o to chodzi...-,-)? Tego dowiecie się w następnym rozdziale!

Ten rozdialik uważam za udany (hura ja!) i mi się podoba, następny rozdział będzie chyba jednym z najtrudniejszych do opisania. 
Będzie ciężko, ale powinnam sobie poradzić~! :3
Komentujcie i oceniajcie, wasze komentarze bardzo podnoszą mnie na duchu i motywują mnie :D
Sayonara miśki~!

3 komentarze:

  1. Sorry ale to "Bez skojarzeń" nie pomogło. Tyle opcji i cała noc na to. Dzięki przez ciebie będzie mi się śniła zboczona komedia -_____-

    OdpowiedzUsuń
  2. Kaz mnie rozwala XD Terion też.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hah oni mnie też rozwalają, sama nwm jak ja to wymyślam XD

    OdpowiedzUsuń