Sobota to bardzo miły dzień, nie sądzicie? Mój brat, Kaz i
Sumio gdzieś się wybrali, chciałam iść z nimi, ale powiedzieli, że jestem za
smarkata by patrzeć na to, co oni będą tam robić, wy też macie skojarzenia, nie?
Oni używają takiego słownictwa, że wręcz w każdej ich wypowiedzi kryje się
jakiś podtekst, albo coś.
Przeczytałam już
wszystkie książki jakie mamy w domu (tą o Shinigami i Akushi aż pięć razy) i
było mi straaaasznie nudno. Mogłam sobie oczywiście coś obejrzeć w TV, ale
wszystko w obecnej chwili wydawało się bardzo nieciekawe. Leżałam leniwie na
kanapie i wgapiałam się w biały sufit. Przez to całe nicnierobienie zaczęłam
mieć bardzo dziwne, i złe pomysły, np. Żeby kupić papierosy i zobaczyć jak
Atasuke zareaguje gdy zobaczy, że je palę, albo żeby pocałować Sumio na oczach
Ata, albo żeby włożyć mu zdechłą rybę pod poduszkę. Dlaczego moje wszystkie
pomysły wiązały się z moim bratem?! A może dlatego, że tak bardzo go kocham?
Mimowolnie się uśmiechnęłam i zamknęłam oczy, przekierowując swoje myśli na
jasną stronę mocy, czyli jakieś zabawne historyjki. Nagle usłyszałam, że ktoś
szybko schodzi, lub raczej zeskakuje ze schodów. Pomyślałam, że to na pewno
musiał być Terion, ten wesoły, dziecinny Terion. Chłopak widocznie mnie nie
zauważył, uznałam więc, że to może być dobry sposób na nudę, wiecie,
podsłuchiwanie… Może zostanę tajnym agentem?
Skuliłam się
bardziej na kanapie, bym była jeszcze mniej widoczna, no i nasłuchiwałam.
Najpierw dało się słychać kroki, potem jakieś trzaski, śmiech, stukot i w końcu
coś zaczął gadać:
- Witaj moja ostojo.
O matko do kogo on gada?
- Porcie wśród gęstej
mgły.
Jaki port? Jaka mgła?
- W mojej pamięci jest tylko pustka.
No temu się nie dziwie…
- Nic. Tylko ja i ty.
Ale kto?!
- Tyś mój drogi,
Jak ocean rozkoszy
jesteś.
Matko… O jaką rozkosz chodzi?! Od kiedy on tak rymuje?!
- Ciepłym płaszczem
otulasz mnie w ciszy.
I chodź wiele dróg
przeszedłeś,
Zawsze wracaj do
naszej niszy.
Co to jest nisza?! Tak nazwał szafę Atasuke?
- Tyś słodki jak
najsłodszy z cukierków,
Tyś pachnący jak polne
kwiaty.
Dopiero co był w porcie, a teraz skądś mu się tutaj kwiaty
wzięły…
- Kochanie moje
najlepsze,
Nic mi się zastąpić
nie da rady.
Niemal co dzień czuję
cię w sobie.
O matko… To zaczyna schodzić na zły tor… Mam skojarzenia…
- A gdy cię nie ma,
nie wiem co to radość.
Ta jasne, ty nigdy nie wiesz co to radość… (to była ironia)
- Tęsknię, choć wiem,
że już nie długo,
I samotności stanie
się zadość.
Ciekawe co dalej wymyślił...
- Słowem: Kocham cię
kiślu ponad wszystkie czasy.
Co?! Serio?! Kisiel?! Tak się namęczył gadając do kiśla?! A
właśnie, od kiedy on jest taki twórczy? Czym prędzej usiadłam na kanapie,
Terion stał oparty o blat i zajadał się kiślem w kubku, gdy mnie zobaczył to
wręcz podskoczył z przerażenia, a kisiel poleciał hen daleko na dwór,
rozbijając po drodze szybę.
- AAAAAAA~! Eri! Chcesz bym dostał zawału?! Mój kisiel~!-
spojrzał tęsknie na okno.
Roześmiałam się na cały głos i tylko mnie było słychać w całym domu. Znów
padłam na kanapę i śmiałam się dalej.
Po prostu.
Z kiśla.
--------------------------------------------
Takie opowiadanko napisane z nudów ^_^
Autorem wierszyka (zaznaczony na różowo) który mówił Terion jest Inga Tyb, dziękuję jej bardzo, że pozwoliła mi go użyć do One shota ;3
Sympatyczne opowiadanko;)
OdpowiedzUsuńAh, te moje wierszyki xD
OdpowiedzUsuń