15. Pierwszy POWAŻNY trening.

Mróz szedł ciemnym korytarzem jak zwykle pospiesznie, zawsze robił wszystko szybko gdy był wkurwiony. A teraz był wkurwiony podwójnie (Czyli przyspieszenie razy dwa? dop. Karyū). Kopnął w największe drzwi prowadzące do najważniejszej komnaty.

- Co to ma kurwa być?!- Istota będąca pierwszym spojrzała na niego spokojnie z nutką znudzenia i obojętności.- Ona wszystko popsuje!
- Hmm? O co ci chodzi? 
- Mogę ją zabić? Mogę iść i zabić Yakei? Ona wszystko psuje!
- Nie.- mruknął i wrócił do swoich spraw.- Wyjdź.
Mróz warknął i odwrócił się na pięcie, jego płaszcz zatrzepotał w powietrzu (Żeby nie poleciał... O_O dop. Karyū). Ze złą miną wyszedł z pokoju, teraz był potrójnie wkurwiony, ale wiedział, że nie może nic zrobić, bo plan już powstał, w tej chorej głowie Pierwszego.
***
- Jesteśmy w czarnej dupie.- Atasuke rozłożył ręce stojąc na środku polany. 
- Chyba w zielonej~!- Terion wybuchł nieograniczonym szczęściem. 
Chłopak nie za bardzo wiedział co miał teraz robić, poszedł tam gdzie Yakei mu kazała, ale co dalej? Może postara się rozbudzić do końca? Bo jeśli przymuli w obecności Kanshu to wesoło nie będzie...
A tak w ogóle to gdzie była jego siostra?! Chyba na lekcjach... To drugie pytanie. Gdzie była ta menda Sumio?! Przecież on zawsze za nim łaził, no dobra nie zawsze, ale zazwyczaj...
Westchnął ponownie, chciało mu się spać! Odwrócił się do Teriona i spojrzał na niego bardzo poważnie.
- Terion walnij mnie. W twarz.
- Dobra~!- krzyknął i przyłożył blondynowi prawym sierpowym.
Atasuke odleciał trochę głowa do tyłu, ale nic poważnego mu się nie stało, uśmiechnął się szeroko i odwdzięczył Różowemu, oczywiście z gracją (nie za mocno) uderzając go w twarz.
- Od razu lepiej.- zaśmiał się i klapnął na trawie. 
Zawsze tak robił gdy zasypiał na stojąco, tylko, że zazwyczaj ofiarą tego był Kaz, który o dziwo zawsze lądował na glebie po takim ciosie. 
Terionek trzymając się za polik usiadł obok przyjaciela.
- Nie lubię cię...
- Dzień Dobroci Dla Różowych się skończył. Następny będzie nigdy.
- Oooo~! Zapiszę sobie w kalendarzu~! 
Nagle z daleka było słychać wrzask, bardzo znajomy:
- JA PIERDOLE ILE TU DRZEW!! I DO TEGO WSZYSTKIE TAKIE SAME!!!
- Patrz po mchu!! Patrz po mchu!!- to chyba był Kaz...
- No przecież wiem! Ale gdzie jet ten mech?!- z lasu wyszła Yakei, a za nią wytoczył się brunet. 
Na samym początku Sensinoshi się ucieszył, że nie będzie już musiał tutaj dłużej siedzieć, ale zaraz potem zobaczył coś o wiele gorszego, coś przez co wkurw go szarpnął, albowiem Kazowi kapała krew z dłoni i... Czy on miał dziury w łapach?!
Blondyn zerwał się na równe nogi i zapominając o założeniu maski podbiegł do Yakei.
- Co ty mu zrobiłaś?!- krzyknął.
Kaz doskoczył do niego i zaczął machać mu przed twarzą dziurawymi łapami:
- Ale zaczekaj! Wszystko ci wyjaśnimy...- nagle coś "wystrzeliło" z jego dłoni, to była jakby smuga energii, na szczęście Atasuke zdążył się odchylić unikając strzały.- Oj... Prawię cię zabiłem, ale to nic. Patrz jakie fajne dziury mam w łapach!
Wojownik nie mógł wyjść ze zdziwienia, co to w ogóle było?! Czy Kaz zdobył jakąś moc? Czy Yakei to przemyślała? Złapał rękę przyjaciela i przybliżył sobie do twarzy oglądając dokładnie. Obie jego dłonie były przedziurawione, na wylot.
- Trzeba było słuchać debilu, a nie się rzucasz jak byk w czasie owulacji.- Yakei powiedziała to zdanie o dziwo bardzo spokojnie.
Wtedy na polanie zjawił się Sumio, używając tych swoich "szatańskich" sztuczek. Ogólnie to każda istota (chodzi o Shinigami, Akushi, Kanshu i Sansinoshi) miała umiejętność takiego znikania i pojawiania się, tyle tylko, że w wykonaniu Sumio, to zawsze było jakieś takie szatańskie. Wracając do tematu, niebieskooki miał rękę na ramieniu Eri, a dziewczyna ściskała jakąś dosyć grubą książkę.
- A ty dlaczego nie w domu?- At mruknął zirytowany.
- Patrz jaką mam książkę! Sumio mi ją dał! To księga czarów Shinigami!- cieszyła się jak małe dziecko które dostało lizaka. 
- Czy możemy wreszcie zacząć top o co tu jestem? Pogadacie sobie w domu...
- Tylko pytanie po co my tu jesteśmy.- Atasuke był wręcz zrezygnowany.
- No to się kurwa domyśl! Dziś jest pierwszy dzień treningu!!- Yakei się chyba zdenerwowała.
***
- Jeszcze 1000 pompek.- Kanshu stała jak kat nad biednym blondynem.
- Ale dopiero zrobiłem 200!- krzyknął padając plackiem na ziemię.
Cała reszta przyjaciół siedziała sobie niedaleko, rozmawiali sobie, jedli kanapki (po które musiał pobiec Atasuke) i ogólnie był pełen relaks. A Sensinoshi się męczył... I tak miało być codziennie?
- Spokojnie, to dopiero rozgrzewka.
- Już się rozgrzałem.- mówił prawdę, był już trochę spocony, bo nigdy nie robił 200 pompek z nagłego zrywu. 
- No dobra, wstawaj i załóż tą swoją maseczkę.- Chłopak posłusznie wykonał polecenie, może był niezadowolony, ale wolał się jednak jej słuchać.- No i teraz stań na rękach i zrób tak 1000 pompek.
- Pojebało cię? To idiotyczne.
- Sugerujesz, że jestem złym trenerem? 
- Jesteś beznadziejna..
- Ty też, nie umiesz nic, masz szczęście, że dumę twojej rodziny trzyma jeszcze jakoś twój zmarły ojciec.
- Zamknij się.- Atasuke zaczął się bardzo szybko denerwować i ścisnął rękojeść swojego miecza. 
- Bo co? Masz chore ambicje chłopczyku.
Chłopak chciał zachować spokój, oddychał miarowo, liczył do dziesięciu i inne takie. Ale to nic nie dało! Cała złość wręcz się w nim rozlała! Miał ochotę zadźgać Kanshu i patrzeć jak wypływa z niej krew! To było chore, ale właśnie takie miał teraz pragnienie, wyjął miecz z pochwy i zamachnął się próbując podciąć dziewczynie gardło, ta jednak cofnęła się unikając ostrza. Wojownik czuł, że duch maski zawładnął nim jeszcze bardziej niż dotychczas, tracił nad sobą kontrolę, poczuł jak maska się... rozrasta? Tak jakby chciała objąć całą jego głowę. W tamtym momencie nie zważał jednak na to, zamachnął się kolejny raz i kolejny, i kolejny, próbując dosięgnąć ostrzem swoją trenerkę. Teraz liczyło się dla niego tylko to by ją zabić. 
Natomiast Kanshu już zbyt wiele się napatrzyła, osiągnęła to co chciała osiągnąć, gdy miecz Atasuke znalazł się przy jej twarzy jednym ruchem chwyciła go w dłoń i ścisnęła, jednak nie raniła się. 
At spojrzał na nią zdziwiony i spróbował wyrwać swoją broń, Kanshu jednak nie puszczała.
Nagle było słychać trzaski.
Miecz pękł, a chwilę potem pękła maska. Atasuke osunął się na kolana zszokowany tym co się właśnie stało. Co to było?! Czy jego miecz właśnie pękł jak zapałka?!
- Oj...- Kunshu uśmiechnęła się.- Sądzę, że na dzisiaj koniec.- bezczelnie się odwróciła zostawiając blondyna samego.
At czuł się wypompowany, patrzył nieobecnym wzrokiem na resztki swojej maski. Co teraz? Usłyszał jak wszyscy się zbierają by iść do domu, wołali go, ale został, znów będą mieć powód do wyśmiewania się.
Został z nim tylko Kaz.
- Oi At, zimno mi chodźmy...- ukucnął obok niego.- To twój pierwszy trening, nie załamuj się.- uśmiechnął się i poklepał go po ramieniu.
Spojrzał na niego i przytaknął ruchem głowy, tak to można tłumaczyć, to był jego pierwszy raz, potem będzie lepiej. Wziął kawałek maski i skupił się na odnowieniu, patrzył się na biały odłamek ze 2 minuty i nawet Kaz odkrył, że coś nie tak, mina brunetowi zrzedła:
- Ej, co jest?
- Ona... Nie chce się odnowić...
Przyjaciel zabrał odłamek blondynowi i potrząsnął nim, jakby to miało w czymś pomóc. Oddał go i zachęcił do ponownej próby. Atasuke spróbował i nic się nie zmieniło. Zaczynał panikować, co teraz zrobi? Co jeśli już nie będzie mógł odnowić maski?
- Oi, At uspokój się, trzęsą ci się dłonie.- Kaz przyłożył swoja dłoń do jego, jakby chciał ją zatrzymać, wojownik wtedy poczuł te dziury... Zamknął oczy i westchnął ciężko.
Tak... Może to zależy od stanu umysłu? Może powinien być spokojny gdy będzie ja odnawiał? Może tak, spróbuje później, schował odłamek do kieszeni i podniósł się.
- Kaz chodźmy do domu, muszę odrobić lekcje.
- Chyba raczej ode mnie ściągnąć.- brunet zaśmiał się.
- No przecież mówię.- mruknął i ruszył w drogę do domu.- Ciekaw jestem tylko jak będziesz trzymał długopis.
- Jakoś sobie poradzimy.- Kaz klepnął Atasuke w ramię.
Poszli do domu.

-----------------------------------------
Fiuuuu~! Udało się! Chociaż myślałam, że będzie gorzej~! ^_^
Dziękuję Karyū za pomoc.
Rozdzialik jest nawet dobry, może następny będzie lepszy?
Kto wie? XD
Bay miśki~!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz