- Nie lekceważ go do cholery!
- To żaden przeciwnik, pokonałem siódmego i szóstą z rady,
ten wymoczek jest dla mnie nikim.
- Nie bądź taki głupi! Nie masz jeszcze tak wielkiej mocy by
kogoś zbywać!
- Nie pierdol.- chłopak mruknął pod nosem i złapał jedną z
żyletek, potem rzucił ją na piach.
Nie myślał już o niej, więc nie zauważył, że owe ostrze znów
uniosło się w powietrze i wbiło mu się w nogę, syknął i złapał się za krwawiące
miejsce.
- Cholera.
Skupił się na wyjęciu żyletki z nogi, bo ta coraz bardziej
wchodziła w jego ciało, ten moment wybrał Akushi, przybliżył się do wojownika i
uderzył go kulą energii w brzuch. Terion tylko zakrył sobie oczy by na to nie
patrzeć. Atasuke nawet cios nie zabolał, ale ta energia sprawiła, że chłopak cofnął
się i potknął o jakiś wystający, dosyć duży kamień. Runął na ziemię jak kłoda.
Pięćdziesiąty drugi stanął nad nim i wyjął swoją katanę przykładając mu do
gardła.
- To co? Skoro jestem słaby to dlaczego dajesz się zabić?
***
- Co za idiota…- Sumio zakrył sobie oczy bo nie mógł już na
to patrzeć. Wiedział, że Atasuke jest nieogarnięty, ale, że aż tak?!
Yakei podśmiewała się patrząc na to wszystko, a Kage… Stał
niewzruszony i obojętny na to co się tam właśnie dzieje.
- Od samego początku go lekceważył, więc to było wiadome, że
jest skazany na porażkę.- Kanshu zaśmiała się głośniej.- Nie wieże, że to jego
syn.
- Też myślałem, że będzie silniejszy.- mruknął Sumio.- Ale z
drugiej strony Waru nigdy się nie myli, po coś go jednak wybrał.
- Z kim on w ogóle trenuje?- Yakei spojrzała zaciekawiona na
Shinigami.
- Sam, nawet nie wiem jak on pokonał dwóch członków rady.
Kanshu westchnęła głośno i pomasowała sobie skronie, w jej
mniemaniu to było nie do przyjęcia, po prostu porażka.
- Trzeba by było mu pomóc, może się jeszcze do czegoś
przydać.
***
Tak nie może wyglądać
koniec, który to już raz miał zginąć? Leżał na piachu, a nad nim stał dziwny
Akushi i przykładał mu ostrze katany do gardła. Czy się bał? Trochę, ale
przecież mógł, nie… MUSIAŁ coś zrobić! Wyjąć katanę? A może użyć energii? A
może lepiej katany? Chociaż energia byłaby lepsza… Przez tą presję trudno się
myśli. Co on w ogóle miał zrobić? A no tak, użyć katany… A nie energii?! Jak
widać jego myśli to był wielki mętlik, a na zewnątrz… Wyglądał jak
sparaliżowany trup, dobrze, że nie było widać jego twarzy bo pewnie straciłby
resztki godności. Maska w pewnym sensie ratowała jego honor, oczywiście tylko w
pewnym sensie, bo tak na prawdę Atasuke tonął w oceanie wstydu. Pięćdziesiąty
drugi zamachnął się by zakończyć życie przeciwnika, a Sensinoshi odruchowo zamknął
oczy. Czekał na podcięcie gardła. Teraz po raz kolejny miała się skończyć jego
przygoda zwana życiem, jednak nie poczuł zimnego ostrza rozdzierającego jego
krtań, poczuł jak coś z impetem uderzyło w Akushi’ego i ten poleciał parę
metrów gdzieś dalej. Chłopak momentalnie otworzył oczy by zobaczyć kto go
uratował. Była to dziewczyna, brunetka w stroju Shinigami, jednak na szyi miała
pomarańczowe… coś, co nawet ładnie wyglądało. Minę miała poważną, a jej oczy
(jedno czerwone, drugie brązowe) przejawiały zażenowanie. Dziewczyna
wyprostowała się i warknęła:
- Koniec tej żenady.
Wyjęła swoją katanę z pochwy i ta nagle zmieniła się sznur,
gruby sznur zakończony szubienicą. Zakręciła nim parę razy, sznur
wyglądał jak śmigło helikoptera i świstał niebezpiecznie. Akushi spojrzał na
nią przerażony i rzucił się do ucieczki. Dziewczynie to jednak nie
przeszkadzało, sznur rzucił się jak wygłodniały wąż w stronę uciekającego, to
było kwestią czasu kiedy go dopadnie, zarzucił się na szyję Akushi’ego i ścisnął.
Chłopak zastygł w bezruchu i padł na ziemię. Dziewczyna pociągnęła sznur tak jak
ciągnie się psa na smyczy. Sznur wrócił, a na szubienicy wisiała mała laleczka,
wyglądająca jak dopiero co złapany Akushi. Wzięła laleczkę i przywiązała do
paska, potem zmieniła sznur w katanę i odwróciła się do zszokowanego Atasuke,
który nadal leżał na ziemi.
- Jesteś żałosny.- prychnęła.- Do niczego się nie nadajesz!-
zamachnęła się i wbiła katanę w piach tuż obok jego twarzy.
Nie miała zamiaru go zabić, chciała coś sprawdzić.
Chłopak zdumiał się jeszcze bardziej, przez co zesztywniał
jak trup. Patrzył się na każdy ruch dziewczyny i nawet nie umiał teraz myśleć.
Ona podeszła bliżej do niego i z całej siły kopnęła go w twarz. Maska
momentalnie pękła, tak jakby była z cienkiego szkła. Ujrzała twarz
siedemnastolatka, która była pomieszana ze strachem i zdezorientowaniem, ale ta
twarz była tak podobna do niego… Nie, teraz na pewno nie mogła go zabić, co
najwyżej skrzywdzić.
- Jesteś idiotą.- schowała miecz do pochwy i zostawiając
poniżonego chłopaka, podeszła do Teriona, który cały czas się temu przyglądał
odstawiając różne miny.
- Witaj Terionie, słyszałam że zmieniłeś strony.
- Cześć Yakei, dobrze słyszałaś, ale po tym co teraz
zobaczyłem chyba zaczynam żałować.
Zaraz obok Kanshu pojawił się dwie następne postacie, jedną
był Sumio, a drugą Kage. Bóg śmierci spojrzał na Atasuke i prychnął.
- Mój zwierzaczek poniósł klęskę. Co za szkoda..
Sensinoshi w pewnym sensie się ocknął, tak nie mogło być,
nikt nie będzie go poniżać, chociaż… Dopiero co, sam to zrobił, ale musi jakoś
odzyskać godność! Zerwał się na równe nogi i podszedł powoli do rozmawiającej
gromadki, ujrzał jak Kage na niego zerknął, ale czarnowłosy mężczyzna nawet nie
zareagował. Sensinoshi zamachnął się by uderzyć dziewczynę od tyłu. Ta jednak
zniknęła, więc pięść chłopaka zatrzymała się w powietrzu, a na jego oczy znów
stały się zszokowane. Że też zapomniał o tej głupiej umiejętności…
Yakei pojawiła się za nim i kopnęła go w plecy. Wolała walczyć
wręcz niż kataną.
- Sądzisz że mnie zaskoczysz?
At poleciał do przodu jednak nie stracił równowagi.
- Nikt nie będzie ze mnie drwić!- chłopak wrzasnął.
Dziewczyna wywróciła oczami, pojawiła się przed nim i
przyłożyła mu prawym sierpowym.
- Zamknij się już.
Atasuke poczuł ból, przeraźliwy ból nie tylko w nodze która
nadal mu krwawiła, ale też na twarzy. Zakręciło mu się w głowie i runął na
ziemię. Potem była tylko ciemność.
***
- Zabiłaś mi przyjaciela.- mruknął Różowy.
- Nie zabiła. Znokautowała.- Sumio parsknął.
- To co teraz robimy?- Terion westchnął i rozłożył ręce.-
Miałem go trenować, ale mi przerwaliście…
Kanshu nie wytrzymała, złapała się za brzuch i wybuchła
śmiechem:
- Ty go miałeś trenować?! Serio?! Hahaha! O matko!- otarła
sobie łezkę i spojrzała na czarnowłosego mężczyznę.- Kage bierz tego gościa i
wracaj do naszego lochu.- odpiła laleczkę z paska i rzuciła mu.
- Dobrze.- ruszył powolnym krokiem w stronę miasteczka.
Yakei spojrzała na Sumio:
- Bierz go na plery i idziemy do jego domu.
- Dlaczego ja?! Tutaj też jest Terion!
- Bo mi się tak podoba.- podeszła do miejsca gdzie leżała
rozbita maska i wzięła jeden kawałek.- Pospiesz się.
Shinigami wziął nieprzytomnego Atasuke na plecy i ruszył w stronę
jego domu mamrocząc pod nosem wiązankę przekleństw. Różowy i Yakei ruszyli za
nim.
***
- To jego dom?- Yakei wskazała dom Atasuke.
- Ta.
- Gdzie ty śpisz?
- W szafie, albo na krześle, zależy.
Sumio w tym czasie wdrapał się na ganek i kopnął wejściowe
drzwi, by te się otworzyły, potem zaczął powoli wchodzić po schodach by położyć
chłopaka na jego łóżku.
Akushi i Kanshu też weszli do domu, cicho zamykając drzwi,
Różowy podszedł do lodówki i wyjął lód z zamrażalki, potem zabrał się za
przeszukiwaniu szafek w celu szukania apteczki. Dziewczyna w ty czasie oglądała
dom, wzięła do ręki zdjęcie które stało na stoliku. Na fotografii była cała
rodzina Atasuke, włącznie z ojcem. Odstawiła zdjęcie na miejsce i spojrzała na
zirytowanego Różowego.
- On ma siostrę, prawda?
- Ta, jest jeszcze matka i Kaz który jest jak członek
rodziny.- zamknął z trzaskiem szafkę.- Cholera! Tu nie ma żadnej apteczki!
Mógłbym cię prosić byś wzięła lód i poszła przyłożyć mu do policzka? Tak go
jebłaś, że mu strasznie spuchł.
- Nie moja wina, że mnie wkurzył…- wzięła lód i podreptała
na górę.
Jakimś cudem od razu trafiła do pokoju blondyna, leżał na
łóżku, a obok niego siedział Sumio oglądając ranę na nodze.
- Nieźle mu się to wżarło…- pomyślał na głos i wyprostował
się.
Dziewczyna przyłożyła Atasuke torebkę z lodem do policzka i
stała tak trzymając to. Już miała coś zacząć gadać, gdy przyszedł Terion z
jakimiś rzeczami, rzucił to wszystko na biurko i kazał ruchem dłoni przesunąć
się Shinigami.
- Ten palant nie ma apteczki, ale musze go jakoś opatrzyć…
Bo niestety tylko drugi Terionek ma możliwość leczenia i nie zawsze umie jej
użyć…
- Mówisz do nas?- zainteresowała się Yakei.
- Nie, do siebie.- wziął pęsetę i rozdarł nogawkę chłopaka
tam gdzie była rana.
Yakei zdrętwiała ręka więc ułożyła głowę Atasuke tak by
worek się trzymał, potem usiadła na podłodze. Sumio usiadł sobie na krześle.
- Co planujesz Yakei?
- Trenować go, może uda się zrobić z niego kogoś silnego..
- Zamierzasz z nim mieszkać?
Przytaknęła i na jej twarzy pojawił się ledwo zauważalny
uśmiech, jakby sobie coś przypomniała.
- Nie mam innego wyjścia… Zapomniałam klucza.
- Możesz spać ze mną w szafie~.- Akushi uśmiechnął się
włączył do rozmowy.
Sumio spojrzał w jego stronę z lekkim przerażeniem… O nie…
Normalny Trion odszedł i jest ten idiota… Co teraz?
- O~! Atasuke~! Coś mu tu wycieka~!
Shinigami wstał i obejrzał rannego, z nogi leciała mu krew,
ale żyletka była już wyjęta, pytanie czy to trzeba zaszyć, bo jeśli tak to potrzebują
doktorka. Złapał Różowego za ramiona i potrzasnął nim.
- Niech tu przyjdzie doktorek!
- Nie lubisz mnie~?
- Tera nam jest potrzebny ten drugi! Zamieniajcie się!
Terion posmutniał i zamknął oczy, gdy je otworzył, był
bardzo poważny.
- Dzięki, nie umiałem go powstrzymać.- wyswobodził się i
powrócił do opatrywania Ata.
- Ale cyrk.- mruknęła Yakei i zaczęła grzebać w szafkach.
Nagle było słychać jak ktoś na dole otwiera drzwi, rzuca coś
na podłogę i wbiega po schodach na górę, potem był płacz i głośny trzask drzwi.
- Kto to?- Kanshu przerwała oględziny.
- To Eri… Pójdę do niej.- Sumio spiął się i ruszył do drzwi,
by iść do dziewczyny, która płakała w swoim pokoju.
- I nie będę spała z tobą w szafie.- Yakei wróciła do
rozmowy.- Ulokuję się może w pokoju tej małej.
-Aha…- mruknął.- Powiesz mu o jego ojcu? Bo ja jakoś nie
wiedziałem jak…
- Zastanowię się. Kiedy on się obudzi?
Terion wzruszył ramionami i wytarł zakrwawione ręce o
ręcznik. Właśnie skończył „operację”.
- Nie wiem.- zebrał wszystkie swoje przyrządy i poszedł z
nimi do łazienki.
Yakei została sam na sam w pokoju z nieprzytomnym Atasuke. Stanęła
nad nim i spojrzała na jego zamknięte oczy.
- Przygotuj się.- mruknęła i poszła usiąść na krześle po
czym zaczęła wpatrywać się w widok za oknem.
-------------------------------
Zacnie prawda? Ostatnio jakieś takie długie wychodzą... Ale to fajnie XD
A więc zemściłam się na Atasuke :)
Chciałam wam oznajmić, chociaż już pewnie wiecie, że mam współtwórcę, jest to Karyū ta osoba to moja przyjaciółka i ona zajmuje się rysunkami i mangą, przy pisaniu zostaję ja.
Mam przeczucia, że mój tata wbiję na tą stronę... Troszkę się tego obawiam bo jak wiecie jest tu troszkę dużo bluzgów XD
Co on sobie o mnie pomyśli? O_O (Że cię źle wychował. dop. Sumio) (Teraz ty zaczynasz Sumio? dop. Samui)
A więc zemściłam się na Atasuke :)
Chciałam wam oznajmić, chociaż już pewnie wiecie, że mam współtwórcę, jest to Karyū ta osoba to moja przyjaciółka i ona zajmuje się rysunkami i mangą, przy pisaniu zostaję ja.
Mam przeczucia, że mój tata wbiję na tą stronę... Troszkę się tego obawiam bo jak wiecie jest tu troszkę dużo bluzgów XD
Co on sobie o mnie pomyśli? O_O (Że cię źle wychował. dop. Sumio) (Teraz ty zaczynasz Sumio? dop. Samui)
Jak masz się zamiar mścić na Sumio to poczekaj chociaż do jakiegoś silniejszego przeciwnika. I odciągnij od nich Yakei, bo wątpię żeby stała i się patrzyła jak Sumio dostaje w dupę (A może jednak....)
OdpowiedzUsuńSympatyczna ta Yakei.
OdpowiedzUsuń